`Serdecznie witam panie dziennikarzu
Zanim opowiem panu o swych planach,
Na imię mam Gladys del Carmen
Chcę jeszcze raz pojechać do Europy
Lub jeszcze dalej do Buenos Aires..`
A może pojechać wystarczy bliżej ? Brugge ?
Z Antwerpii próbujemy wyjechać od rana. spakowane walizki, poziom adrenaliny odpowiednio wysoki, jak się okazuje – para w gwizdek.
Z hotelowego parkingu zabieram hondę i jadę po nasze bagaże. Zbyt długa chwila na pakowanie pod hotelem i.. akumulator, drzemiący w bezruchu od dwóch dni odmawia współpracy. Bezgłośnie szepcę do siebie : Curva, curva, niezły pasztet i .. jak wróżka uprzedzam w myślach słowa, które natychmiast padają pod moim adresem we wnętrzu rozgrzanego samochodu : ` co zrobiłaś, ze nie zapalił ?`
Poker face, tu potrzeba plastra. A raczej trochę mocy dla mojego autka. I morza cierpliwości dla mnie samej.
Skośnooka, profesjonalnie uprzejma recepcjonistka w hotelu kręci bezradnie głowa i proponuje wygodne, bezinwazyjne rozwiązanie : 120 euro za pomoc drogową.
Uchem łowię fragmenty rozmowy obok i .. mam ofiarę. Niepozorny Holender na wakacjach, z zoną i dzieckiem tez ma samochód i to na chodzie ! A w nim sprawny akumulator, który tętnicami kabli rozruchowych wtłoczy życie w krwiobieg mojego trupka.
Kłopot pojawia się na samej ulicy : honda parkuje swoim zwalistym ryjem tuż za lśniącym lexusem, ulica jest jednokierunkowa i tłoczna, a sąsiadujący pas dla rowerów jest szeroki jak pas startowy i pełen pomykających jednośladów. Curva, curva, tu potrzeba plastra.
Uprzejmy Holender manewruje na wąskiej ulicy, podpychamy wóz najdalej na chodnik,
Jeszcze kilka manewrów po chodniku i udaje nam się połączyć arterią prądu moją hondę z holenderską mazdą. Dzięki ( protestanckiemu ? ) Bogu za opieszałą belgijską policję !
Oczami wyobraźni widzę już wstępniaka w antwerpskiej popołudniówce :
24 lipca 2008, czwartek.
Paraliż komunikacyjny na Quinten Matsijslei w Antwerpii !
Przed czterogwiazdkowym, znanym z wymagającej klienteli Hotelem Carlton dwójka bezrobotnych Polaków na zarobkowych `wakacjach` w naszym mieście zablokowała na kilka godzin ruch kołowy i pieszy. Wiekowa honda `turystów` z Europy Wschodniej, 41-letniej Magdaleny S. i 44-letniego Dariusza R., odmówiła współpracy i tym samym całkowicie sparaliżowała na kilka godzin trafik na skrzyżowaniu Quinte Matislei i Lange Kievitstraat .
Polacy - znani w naszym kraju głownie z nielegalnej pracy na budowach - próbowali poradzić sobie z trudna sytuacją w sposób całkowicie nieprofesjonalny i obcy mieszkańcom Belgii : oszczędzając zarobione ( bez podatków ! ) pieniądze nie wezwali pomocy drogowej lecz perswazjami i groźbą zmusili obywatela Holandii do udzielenia im pomocy w uruchomieniu pojazdu.
Dzisiejszy incydent wywołał ponownie falę dyskusji o sytuacji emigrantów ze strefy Schengen w naszym kraju i ich umiejętności radzenia sobie w kłopotliwych sytuacjach w obcych im realiach.
„Emigranci z Europy Wschodniej – mówi Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Królestwa Belgii Antoine Duquesne – stają się palącym problemem krajów Unii Europejskiej. Jako członkom Unii , bezsprzecznie winniśmy nowo przyjętym krajom partnerska współpracę i wsparcie na wielu polach, zarówno gospodarczych jak i socjalnych, jednak należy zadać sobie pytanie : jak dalece nasze społeczeństwo jest na to przygotowane i czy rzeczywiście nadszedł już czas, by tak bezrefleksyjnie rozszczelnić nasze granice ?”
Uff, gdzie jeszcze mnie zaprowadzi moja wyobraźnia ?
Serdecznie witam panie dziennikarzu,
chcę jeszcze pojechać do..
Ruszamy : kierunek BRUGGE.
:rotfl: A ty masz jeszcze moje kable w bagażniku?
OdpowiedzUsuń..hihi, mam - a ile one świata już zwiedziły.. Jak krasnale z Amelii :))
OdpowiedzUsuń...dzięki tym kablom znaczy Honda śmiga;)...dzięki ci zbawco!!
OdpowiedzUsuńNa kłopoty... Bednarski.
OdpowiedzUsuń