
Na wikipedii piszą, że gdy wiosną świeci mocniej słońce , serce jeża, uśpione przez zimę - zaczyna bić żywiej.
Podoba mi sie ten opis. Wyobrażam sobie od razu, jak zwinięte w kolczastą kulkę serce jeża odwija się wraz z pierwszym, wiosennymi powiewem, wystawia kolce i - nadal pozornie ostre - mięknie ku słońcu.
Dziś uratowałyśmy z K. jedno takie serce. Całkiem spory jeż szedł spokojnie środkiem uliczki w Sopocie, ku słońcu zapewne. Na grzbiecie nie niósł jabłka, więc był to jeż prawdziwy, nie bajkowy. O jego realności świadczył również ciche posapywanie oraz liczna rzesza lokatorów i pasażerów polatująca nad jego grzbietem . Jako dzielna obywatelka Doliny Rospudy zatrzymałam samochód na poboczu, gotowa przenieść jeża na z góry upatrzony skrawek trawnika. Owe bohaterskie przedsięwzięcie okazało się niełatwym zadaniem . Jeż zwinął się w jakieś sto dwadzieścia widelców i nawet łapek nie dał sobie odgiąć, tak jakbyśmy co najmniej chciały przenosić go za łapki ! . Zza kolców wystawał mu tylko czarny , wilgotny ryjek. Za ryjek zresztą też nie chciałyśmy go przenosić. Stanęło na papierowej torbie, w która udało się jeża zgrabnie przechwycić i uratować, cokolwiek wbrew jego woli. Pozostaje mieć nadzieję, że podczas tych samarytańskich poczynań uratowany nie dostał zawału.
Jak super, ze go ratowałyscie, bo zginalby niechybnie pod kolami. Pewnie sie potem posikal ze strachu, bidulek :D
OdpowiedzUsuńTrudno stwierdzić , narząd sikający też schował..:D
OdpowiedzUsuń