Minęło pół roku. Tego roku. Tego trudnego, dziwnego roku, w którym spotkało mnie już tak wiele, że - jak w grze komputerowej - mogłabym obdarować nim kilka żyć.
Zaczyna się robić lepiej, lżej, mniej ciasno. Świeci słońce.
Trochę jakby otwierała mi się w głowie jakaś mała klapka, przez którą powolutku, kuchennymi prawie drzwiami wkrada się nadzieja.
Dziś odbiór nowego lokalu, za chwilę przeprowadzka. Za nią następna stoi w kolejce. Zmieniam, porządkuję, próbuję zrozumieć. Niestrudzenie sprzątam wokół siebie, żeby zrobić miejsce na nowe.
Czasem wygrażam , wołam w niebo, krzyczę przez łzy : dlaczego? dlaczego mnie nie wysłuchasz ? ile jeszcze ?
A potem przychodzi refleksja : a może klęczałam odwrócona plecami ?
...ale klęczałaś...
OdpowiedzUsuńNo tego to nie chwyciłam .. ?
OdpowiedzUsuńto z Ciebie:
OdpowiedzUsuńA potem przychodzi refleksja : a może klęczałam odwrócona plecami ?
tak, tak, tylko czy ty mnie pytasz ..?
OdpowiedzUsuńWięc odpowiadam : a może tak własnie jest, a my sami tego nie zauważamy ..?