Przystanek Kaskada.
Wczesnym rankiem staję na balkonie i z dwunastego piętra patrzę na miasto.
Miasto nigdy nie zasypia. Po lewej stronie morenowe wzgórza - w liściastym morzu zieleni żółkną dziś pojedyncze drzewa, jesienne plamy na zaczętym wiosną obrazie. Po prawej - szaroniebieska kreska horyzontu i statki na redzie, czasem, w czystej pogodzie widać Hel. Dalej już tylko smoki.
Pod moimi stopami nocą i dniem trwa nieustanny ruch - samochodów, świateł, ludzi.
Po drugiej stronie ulicy, na pierwszym piętrze, do późnych godzin wieczornych pali się światło. Znam to miejsce z nieodległego czasu, kiedy było zaledwie szkicem na papierze, później plikiem dokumentacji, jeszcze później - kilkoma wizytami w kurzu i pyle budowy. Dziś panie strzygą tam i farbują, a ja widzę jak światło w tych oknach zapala się i gaśnie.
Jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana.
Tam, gdzie do niedawna mieszkałam, miałam trzy balkony. Jeden z nich wychodził na las, ale ja nigdy nie siedziałam na nim, aby patrzeć i pisać. Miejsce to było tylko sypialnią, gdzie moja zmęczona głowa zamknięta na bodźce widoków tuliła troski do twardej poduszki.
Dziś staję na balkonie i głęboko wdycham zimne powietrze, mieszankę miasta, morza morenowych wzgórz, jesieni.
Spokoju nie znajdę ani na dwunastym piętrze, ani w piwnicy. Jedynym miejscem, gdzie można go znaleźć, jest cisza panująca w sercu. Tam trzeba się po niego udać.
I idę.
Powodzenia ;*
OdpowiedzUsuńMam rodzinę we Władysławowie. Czasem z różnych miejsc w okolicach patrzę w stronę Półwyspu. W tym roku nie byłam. Brak mi tego.
Przez chwilę popatrzyłam z Tobą.
jak "zwykle" PIĘKNIE OPOWIEDZIANE! Ale, gdy serce niespokojne, to?
OdpowiedzUsuń.. gdy serce niespokojne, Holden, ,nigdzie nie znajdzie się ukojenia, sam pewnie to wiesz. W niczym. Ani w pracy, a w zabawie, ani w miłości..
OdpowiedzUsuńAle tego spokoju trzeba szukać.
Ja go znalazłam, właśnie w sobie, w końcu, ale , uwierz mi - nie było łatwo, i czasem jeszcze nie raz się zagubi..
Pozdrawiam, Zeruya, popatrzę z tobą na statki ;))
nie mam nic przeciwko slowbloggingowi, ale BEZ PRZESADY!
OdpowiedzUsuń