Chciałabym czasem się sprzedać - powiedziałam.
A ja muszę. Przynajmniej pół. Nie ma co się nad tym rozwodzić, w poniedziałek mam spotkanie, i przynajmniej pół - powiedział.
Jeśli ta decyzja to sukces , gratuluję, jeśli porażka - będę nadal trzymać twoją rękę - nie powiedziałam.
Pomyślałam. Nad papierowym kubkiem kawy wspominałam chwile, kiedy takie słowa były mi potrzebne.
Szefowo.
Sprzedać się.
OdpowiedzUsuńChociaż pół.
To "chociaż pół" ciekawie gra ze słowem "rozwodzić" i mimo, że nie to znaczenie, to dobrze brzmi.
OdpowiedzUsuńA wiesz Małgorzato, że coś jest na rzeczy.? Nie myślałam o tym, jak rozmawialiśmy, ale coś chyba w tym jest ...
OdpowiedzUsuńDobrze móc liczyć na wsparcie.
OdpowiedzUsuńI na to, że ktoś potrzyma za rękę.
bezkofeinowo :)
Wiesz, Z.* w tym przypadku to raczej wirtualne trzymanie, koncepcyjne, że tak powiem, , ale - tak sobie myślę ( co zresztą napisałam w ostatnim zdaniu posta )- taka świadomość jest potrzebna.
OdpowiedzUsuń