Czytam w łóżku Tuszyńską "Ćwiczenia z utraty" i co strona muszę coś zapamiętać. Oczywiście idę dalej ( ćwiczenia z szybkiego czytania) i nie pamiętam nic.
Kiedy nie miałam Domu, obiecywałam sobie, że jak już będę go mieć - kupię karteczki samoprzylepne, takie małe, kolorowe, ołówek wezmę z pracowni ( kto jeszcze używa ołówków zamiast myszki ? ) i będę zaznaczać najważniejsze. I wklejać te karteczki.
Dlaczego jeszcze ich nie kupiłam ? Jak chcę zapamiętać, skoro nie rzucam sobie koła ratunkowego z kolorowych, samoprzylepnych karteczek i ołówka, ale kto jeszcze używa ołówków.. ?
Wstaję i zapalam papierosa.
Jutro wizyta w papierniczym.
oj, używa jeszcze ołówków, używa. ;) ja zawsze mam w mojej przepastnej torbie mały notesik i długopis. nigdy nie wiadomo, kiedy się zobaczy, zasłyszy, poczuje albo pomyśli coś, co po prostu trzeba zapisać. naprawdę się przydaje.
OdpowiedzUsuńa żółtych karteczek też mam cały stos - ostatnio, czytając pewną książkę, musiałam je wklejać niemalże co stronę.
tyle zachodu z tą naszą pamięcią. ;)
ołówek uwielbiam, ale karteczek nie. Mam pamięc więc zapamiętuję najczęściej numer strony, albo caly cytat. może rzadko mnie coś powala, a może mam talent do zapamiętywania?
OdpowiedzUsuńNo i bazgrzę ołówkiem po książkach. W końcu są moje :P i lubię odciskać na nich swoje znaki :)