Dziś znów pojechałam do Rulewa.
Właściwie wznowiłam cotygodniowe tam wyjazdy, po wielomiesięcznej przerwie na kryzys.
I znów a1 stąd do nieba, znów skute lodem polne drogi co straszą mnie każdym śliskim zakrętem, i tupanie w nieogrzewanych wnętrzach pałacu, i zacieranie zziębniętych rąk, i barak duszny od papierosów. I znów będzie zabawa. Co najmniej do czerwca.
Wspominałam dziś po drodze J. Nie lubił jak wyjeżdżałam w trasę.
Daleko znowu, dzieciątko, jedziesz ? a po co , po co tak się męczysz ? jak ty dajesz radę, ciężko tak.., lamentował nade mną, nawet gdy jechałam tylko na Półwysep, a jego blade, niebieskie oczy łagodnie patrzyły na mnie zza okularów.
Daleko jadę dziś, tato. Daleko.
Brakuje mi jego lamentów.
Rulewo? Ten pałacyk z pięknym parkiem? Co to były za drzewa? Na pewno stał czerwony buk... Pięknie tam jest. Pałacyk pamiętam jako ruinę wołająca o miłosierdzie do nieba. Chyba z XIXw. - nie jestem pewien.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że ktoś się tym zajął. Miejsce z ogromnym potencjałem.
Tak, to właśnie TO Rulewo. Budujemy tam fajny, surowy w wyrazie hotel na 48 pokoi i spa z tężniami w piwnicy.
OdpowiedzUsuńBędzie ładnie,a na pewno inaczej niz ruina.
w parku buki i dęby.
Ostatnio, tkwię w mieście.
OdpowiedzUsuńNawet spacery ograniczają się do łażenia pomiędzy blokami, kamienicami, wzdłuż ulic...
zwariuję
zazdroszczę polnych dróg !
@Z : nie ma czego zazdraszczać, chyba że lubisz jazdę po lodzie :)
OdpowiedzUsuń