Codziennie czytam, coś szkicuję, wyrzucam, kreślę i znów. Pomiędzy delete i kartką zapisaną nazwiskami ludzi, których chce odwiedzić, dni mijają mi szybko, niepostrzeżenie. Rano wstaję i wokół mojego namiotu świeci słońce. Wiosna.
Zbieram materiały, na razie w internecie, nie licząc kilku spotkań, paru rozmów , które znów mnie do internetu ciągną . Pilch w DF : " Internet, z którym obcuję jeszcze rzadziej niz z bulwarowymi pismami jest niczym innym jak wielką rzeką gówna".
Unurzanie sie w tej rzece jest czasem niezbędne, a mój temat do bulwarówek wciągnie mnie na pewno. Na spotkanie z bohaterem mam jeszcze czas. Dorastam do niego.
--------------------------------------------
Czasem boję się, że słowa mnie opuściły, że zniknęły, że są mi solą w oku, kulą u nogi, kością w gardle. Piaskiem pod powiekami. Toksymią.
Dręczą mnie lęki, że usiądę przed pustym monitorem i wyrzygam. A miałam napisać, nie rzygać, nie.
Nocą, chwilę przed zaśnięciem wydaje mi się, że je mam. Moje słowa. Chcę wstać, napisać je szybko, uchwycić, zamrozić w zdania. Nie wstaję, nie piszę, nie chwytam, nie zamrażam. Rankiem roztopione moczą moją twardą poduszkę.
-------------------------------------------
Jutro znów SzkołaR. Kupiłam bilet, robię pranie, pakuję torbę.
Tym razem w Szkole trening interpersonalny : cztery dni otwierania nas, maglowania, oglądania się w oczach innych jak w lustrze. Nasi mądrzy tak to wymyślili, że bez otwarcia nie ma dobrego reportażu. Przyjaciele, którzy przez takowy przeszli potwierdzają, że to dobry pomysł.
`Dobrego pomysłu` i tak się boimy : dostaję maile i esemesy ze szkoły, od pobratymców z ławki.
Mimo naturalnego lęku przed nieznanym we mnie, cieszę się na to jak na rychłą wiosnę.
Pora zobaczyć się tak, jak widzą mnie inni.
Pora odwagi.
masz odwagę, ale dla otuchy, też wołam: ODWAGI:))))))))
OdpowiedzUsuń