"DZIEWCZYNA NA DACHU"
kryminał w odcinkach
odcinek II pt. : Witam Panią...
Leżąc na sofie w dusznej sypialni Marianna po raz kolejny przywoływała w pamięci fatalne wydarzenia poprzedniego wieczora, i kilku wcześniejszych, i wcześniejszych , i kolejnych .. Wczoraj przesadziła z winem : miała więc lekkiego kaca, była zła i zmęczona. Uporczywie , jakby robiąc samej sobie na złość, wracała myślami do dnia w którym pierwszy raz spotkała Edwarda na bankiecie w zatłoczonym foyer starego teatru..
Dziś, wczoraj, jutro, kiedyś .. Idiotyczna śpiewka, lepiej myśl, myśl, kombinuj, zamiast biadolić,i roztrząsać , kobieto..
Mimo widocznego kalectwa było w nim coś nieodmiennie pociągającego i kobiety – niezależnie od wieku, pozycji społecznej i urody – lubiły z nim rozmawiać.
Być może działo się tak za sprawą uważnych , szarych oczu w siateczce zmarszczek – Edward umiał kobiet słuchać, a przynajmniej znakomicie potrafił to udawać.
W młodości z zamiłowaniem grał na wyścigach - spędzał na sopockim Hipodromie i warszawskim Służewcu długie niedzielne przedpołudnia, zostawiając tam dziesiątki tysięcy ówczesnych bezwartościowych złotych. Z tego okresu pozostała w nim słabość do kobiet szczupłych, rasowych, o wąskich pęcinach , i szerokich biodrach, lekkich w konwersacji i bystrych w łóżku.
Nigdy nie pozwalał paniom płacić rachunków w barze, podawał im ogień wstając, odsuwał krzesło i nie dawał odczuć, że nudzi go ich szczebiotanie, nawet, gdy po raz ostatni zamykał za damą drzwi taksówki.
Kobiety od progu wyczuwały ten jego staroświecki charme, i bezwiednie wciągały brzuchy i napinały pośladki kiedy Edward wchodził do pokoju.
Nosił się z pewną nonszalancją, która dodawała mu uroku i odejmowała lat : zawsze lekko nieogolony , z półdługimi włosami zaczesanymi do tyłu, w artystycznym nieładzie, w jednorzędowych marynarkach o dobrym kroju i znakomitych tkaninach. Nie przywiązywał już co prawda wagi do stroju, tak jak czynił to w młodości , jednak nadal potrafił ubrać się z wdziękiem i fantazją.
Był jednym z mężczyzn, o jakich zwykło się mawiać, że są bywalcami salonów. W dzisiejszych czasach, gdy salon to miejsce z laboratoryjnie czystą, otwartą kuchnią i dużym płaskim telewizorem - mężczyźni tacy jak Edward bywają raczej w modnych klubach, na wernisażach nikomu niepotrzebnych obrazów,lub na wkopaniu kamienia węgielnego pod kolejne centrum handlowe.
Edward pracował kolacjami.
Marianna spotkała Edwarda na jednej z takich właśnie kolacji – proszony bankiet po premierze głośnej sztuki przyciągnął świat i światek Trójmiejskiej socjety ..
Zwróciła uwagę Edwarda trochę zbyt hałaśliwym zachowaniem jak na to miejsce i ten moment wieczoru – wynik zbyt wielu kieliszków Shiraz wychylonych pospiesznie na nudnym bankiecie, nerwowości dzisiejszego dnia i niechęci do następnego.
Gdy zobaczył ją po raz pierwszy - stała przy szerokim oknie , wyprostowana, swobodna, i lekko wstawiona , w towarzystwie kilku mężczyzn, chłonących jej słowa i zapach perfum z należytą uwagą.
Marianna nie była piękna. Miała w sobie jednak pewną perwersyjną nerwowość, jakąś kocią energię , skrywaną namiętność - coś jak schowany głęboko żar, o który mężczyźni tak lubią walczyć.
W rzeczywistości Marianna nie była wcale tajemnicza, była po prostu trochę znudzona i bardzo już zmęczona. Była bez pracy i bez widoków na nową, na lodówce piętrzyły się niezapłacone rachunki, a telefon z zamówieniami na kolejną partię biżuterii dzwonił zbyt rzadko…
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz