Oglądam dziś "Parę osób, mały czas".Na ucztę literacko - filmowo -poetycką przygotowana.
Rzecz o Mironie Białoszewskim i niewidomej Jadwidze Stańczakowej.
Andrzej Hudziak, jako Miron B., wypisz-wymaluj przypomina mi Jerzego P, nawet fizycznie. To samo zatopienie w sobie, , poza linią wszelkich frontów, zawsze zaś na froncie zwrócony sam do siebie, w siebie zapatrzony, sobą tylko zainteresowany. Twórczy egoista, smutny prześmiewca. J. , nie Miron. A może Miron ?
Zaś Krystyna Janda, skądinąd znakomita aktorka, a tu tak nienaturalna, widząco napięta, że nawet chyba współgrającym aktorom trudno uwierzyć w jej ślepotę. Wcale je nie pomagają. Ona sama na planie o tym zapomina, a ja z nią. I w Jandę - Stańczakową niewidomą ani krzty nie wierzę. Al Pacino w "Zapachu Kobiety" to nie jest, uuuhaa..
Szymborska wypowiedziała się kiedyś już o `fotogeniczności` poezji :
`(...)Najgorzej z poetami. Ich praca jest beznadziejnie niefotogeniczna. Człowiek siedzi przy stole albo leży na kanapie, wpatruje się nieruchomym wzrokiem w ścianę albo w sufit , od czasu do czasu napisze siedem wersów, z czego jeden po kwadransie skreśli, i znów upływa godzina, w której nic się nie dzieje... Jaki widz wytrzymałby oglądanie czegoś takiego?`
No cóż, ja nie wytrzymałam..----------------------------------------------------------------
Z filmu cytaty ze dwie :
"- Podobno obie jesteśmy depresyjnymi duszami..
- Taak ? A jak to się u pani przejawia ?
- Źle."
- "Dzień tylko czasem daje mi znak przejaśnieniem na oknach"
Jak i mnie, jak i mnie. Tylko że u mnie to noc daje mi znać pociemnieniem na oknach. Dni mi pędzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz