wtorek, 20 października 2009

Kocie asany


Położyłam się późną nocą. W moich żyłach leniwie krążyły miligramy leku, w mojej głowie szumiały nudne wydarzenia minionego dnia z perspektywy łóżka, zza ściany słychać było niewyraźne odgłosy trudnych rozmów , a stłuczone biodro dawało o sobie znać tępym bólem. Wkurzające.
Z ciemności pokoju wychynęła do mnie Łucja. Wskoczyła na kołdrę, spojrzała mi głęboko w oczy i miękko zwinęła się w kłębek wprost na moim bolącym boku.
Leżałam bez ruchu patrząc w ciemności na łaciaty, futrzany kształt, co chwile mlaskający cicho z ukontentowania. Podobno koty maja właściwości lecznicze, w zmęczonej głowie zakołatała mi odkrywcza myśl. Przypomniałam sobie, jak T. błogosławił Cookie za dotrzymywanie mu towarzystwa w cierpieniu i chorobie. Ja jej wyleczyłem oko, zwykł mawiać, patrząc na kotkę z uwielbieniem, a ona leczy mi moje chore kości.
A teraz Łucja, umoszczona wygodnie na moim podołku przekazuje mi oto swoją energię, jak jakaś ożywiona brzoza, idealnie. Będę brała energię z żywych stworzeń, postanowiłam. Zamknęłam oczy i spróbowałam przypomnieć sobie odpowiednie relaksujące pozycje z zajęć jogi. Adhomukha Svanasana , to Pies z Głową w Dół, tyle wiem, ale moja postawa nie była nawet zbliżona do tej asany. Do Urdhamukha Svanasana , tego z Głową w Górze zresztą też nie.
W ogóle nie. Biodro dalej bolało jak cholera.
Spróbowałam poprawić swoją pozycję, aby stać się choć trochę podobną do dzielnego Virabhadry, wojownika Sziwy, który nosił tygrysia skórę i miał tysiąc oczu, tysiąc rąk, tysiąc nóg i wymachiwał tysiącem.. a zresztą...
Kot z Głową w Górze spojrzał na mnie karcąco i poprawił się nieznacznie.
Ok. Nie będę się ruszać, jeszcze się pogniewa i pójdzie sobie, a ja zostanę sama, biodro boli, lepiej się przemęczyć. Dla dobra sprawy. Dla dobra Kota.
W członkach czułam coś, co dzieci nazywają "kreskowanym i kropkowanym nieczuciem w nóżkach". Zza okna słychać było nocne odgłosy miasta. Łucja pochrapywała cicho na moim biodrze. Było ciepło.
Byle wytrwać do świtu i nie przeszkadzać osobistemu, domowemu dawcy energii.
W razie czego zostało mi jeszcze kilka tabletek, no i mam naładowaną komórkę.

3 komentarze:

  1. obrazy bólu i pragnienia spokoju. Mam nadzieję, że zbliżasz się do mety z tym cierpieniem i znowu zaczniesz biegać tuż po szóstej:)
    Bardzo TRZYMAM KCIUKI I ŚLĘ WIELKI UŚMIECH NADZIEI!!!!

    Będzie dobrze!!!! Miej się dobrze!!! I informuj!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łucja jest piękna, wygląda zresztą zupełnie tak samo jak moja Majka.
    Trikolorki sa przepiękne. Delikatne, zwinne i cholernie energetyczne :)
    Niech leży, daje ciepło, spręzystość, elastyczność. Bierz to od niej. Wystarczy dla Was obu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaa, ładna jest, bestia, tylko mogłaby się czasem posunąć ;)

    OdpowiedzUsuń