No przecież obiecałaś sobie. Że nie będziesz już liczyć drobiazgów i włosów na głowie, pustego portfela do jutra, brudnej szklanki na brzegu zlewu. Nie miałaś już bezsennie przewracać się po poduszce ledwie zwiastującej tępy ucisk gdzieś za uszami.
Obiecałaś sobie spokój.
A jednak znów niedostrzegalnie, podstępnie wygrzebuje się do ciebie spod spokoju - niepokój. A może winna jest noc za krótka, niedospany ranek, głód , który zapomniałaś nakarmić ?
I potem tylko mały wypadek, drobna pomyłka w ciągu zdarzeń, nieprzewidziana sekwencja ruchów: za wcześnie hamulec, za późno sprzęgło, za ślisko na jezdni, za mało pomiędzy, cieniutka warstwa lodu na czarnym asfalcie.To tylko małe uderzenie, nic wielkiego, spisanie kilku słów na pomiętej kartce : skrzyżowanie, zderzak, sprawca, winien, ma. To przecież głupstwo, fraszka- igraszka, zabawka blaszana. Drobiazg.
A potem tylko ciemno w sali kinowej i obraz najlepszy i najbardziej przygnębiający z ostatnio widzianych : "Czarny Łabędź". Zazdrość bez kary, rywalizacja bez winy.
Okrucieństwo. Krew.
I czy dziwne jest, że po tej niedzieli przyszedł ci jakiś smutny poniedziałek ?
I jak szybko można zapomnieć o sobocie.
OdpowiedzUsuńNa szczęście się nie da zapomnieć.
OdpowiedzUsuńJednak - za bardzo drobiazgowa.
Piękny film. A stłuczka? Na szczęście!
OdpowiedzUsuńNie lubię poniedziałków, zwłaszcza takich...
OdpowiedzUsuńwciąż, nieustannie obiecuję sobie spokój..
OdpowiedzUsuńAlejko,
OdpowiedzUsuńprzyjmij proszę to oto wyróżnienie:))
http://niemozebnosc.blogspot.com/2011/01/wyrozniam.html