Listopad sieje zmęczeniem.
Nocą wstaję, nie mogę spać. 3.30, 4, 5.30, 6.00 - za chwilę napastliwy budzik zdławię kneblem poduszki.
Chodzę po śpiącym mieszkaniu, do nóg łaszą się nieprzytomne koty : białe latarnie ich wąsów zawsze znajdują do mnie drogę w ciemności.
Lubię te poranki, przedwczesne świty. Powinnam jeszcze spać, a obok mnie, trzeźwej jak ogórek, na 12 pietrze wypożyczonego mi na chwilę wysokościowca - miasto śpi. Nic nie widać : szyby zasnuwa mleko mgły, nic poniżej, nic powyżej. Dziwne uczucie zawieszenia w pustce, jakbym była ostatnim człowiekiem na ziemi.
Cisza. Ciemność. Brak kształtów, co za chwilę dopiero wyłonią się w pierwszych promieniach brzasku. Wszyscy wkoło odwalili kitę, jak pisał allan silitoe, a ja - marznąca w listopadowej mżawce - stoję na balkonie i patrzę w dół.
Zaraz dzień.
Kolejny wspaniały.
(...) Kolejno, bez pośpiechu,
bo to ceremonia,
dnieją płaszczyzny sufitu i ścian,
oddzielają się kształty,
jeden od drugiego,
strona lewa od prawej. (...)
Szymborska `wczesna godzina`
Nie pomyślałam.
OdpowiedzUsuńMoże i w moim zmęczeniu trochę listopadowej bezsenności.
Bo przecież jest ...
Podziwiam to, że na tą mżawkę ... :)
jak nazwac kobiecą wersję długodystansowca?
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się białe latarnie wąsów, no i klimat płynącego we mgle wysokościowca.
OdpowiedzUsuńCzęsto się budzę po godzinie trzeciej, to czas gdy diabeł wpatruje się w mrok.
Brak ludzi, dźwięków, dharm.
"wypożyczony mi na chwilę"... znam to...
OdpowiedzUsuńchoć jeśli nie mogę spać, to raczej z tej drugiej strony nocy, o 4 rano można się najwyżej kłaść, nie wstawać :-)
Koty i ich wąsy i mokre nosy...
Szymborska...
Piękny nastrój
Pozdrawiam
Nie tylko Ty, świat zwykle po trzeciej - mówi do mnie - to dzisiaj, dzisiaj spróbuj znowu... I tak próbuję i tak wierzę...
OdpowiedzUsuńI* : to jest dopiero zagadka lingwistyczna, chyba nie zaryzykuję .
OdpowiedzUsuńDługodystansówka brzmi jak atomówka..
To takie znajome stany, gdy dzień zaglądała gdzieś ze wschodu, a ja chciałam jeszcze udawać, że mocno śpię, nie śpią wcale, ani godziny. Oczekiwanie dnia z lekkim przestrachem. Noc była usprawiedliwieniem strachu przed życiem.
OdpowiedzUsuńpozazdrościłam Ci. i balkonu i poranków, które nie są tylko pośpiechem.
OdpowiedzUsuń