Nocą szalał sztorm. Miliony kropel deszczu, jak małe, miękkie zwierzątka ze wściekłością waliły w szyby, by roztrzaskać się o ich śliską powierzchnię i spaść z dwunastopiętrowej wieży w dół . Wpuść nas, wpuść nas, tu jest zimno, szlochały, i odrywały się kolejno, a za nimi leciały w noc następne. Prawie widziałam ich małe twarzyczki, przylepione do szyb, oświetlone od tyłu żółtymi neonami miasta.Dom trząsł się i chwiał, wiatr wył, szalał, duł, szarpał oknami, a nasze łóżko na szczycie tego wszystkiego wydawało się jak łupina marnej łódeczki, rzucana w głąb morza od główek portu.
Spadniemy, myślałam,spadniemy, a ja nie zdążyłam się znów zakochać.
A potem przyszedł poranek.
Cudownie :)
OdpowiedzUsuńW moim domu rodzinnym podczas sztormu nie szukamy twarzyczek kropelek deszczu, raczej trzymamy kciuki, żeby nam dachu nie zwiało :))
Robi wrażenie... :)
OdpowiedzUsuńA więc Twoim powołaniem jest budzenie u innych poczucia piękna.
.. cudownie, Joanno, mam nadzieję ze dachu Ci jednak nie zwiało.
OdpowiedzUsuńOo, moim powołaniem jest brak powołania.
Miłość życia ledwie, ot, co ;)
@ a, swoją drogą - obudziłam..?
Przepięknie napisane. Kropelki jak szlochające zwierzątka... będę odtąd je tak widziała. A mieszkam chwilowo właśnie w takim mieszkanku, na samej górze, wystawionym na wiatr i deszcz, jak jest burza, to zacina i huczy o szyby. Fajnie. Trochę strach, ale
OdpowiedzUsuńfajnie... Tylko łóżko zbyt puste :-)
Pozdrawiam
Jakoś trudno mi uwierzyć w brak powołania... kogokolwiek.
OdpowiedzUsuńA czy budzisz?? Na pewno zarażasz i użyźniasz :)
Przesyłam:
OdpowiedzUsuńhttp://www.procreo.jp/labo/flower_garden.swf
Jakie ładne kfiatki :)
OdpowiedzUsuńdziękuję.