środa, 19 marca 2008

deszczowo


zawracam, zawracam, tym razem z Sopotu..

11.12.07

„(...) Na początku był deszcz. Padał od kilku dni i nieopodal kościoła Zmartwychwstańców woda wyżłobiła głębokie kanały , którymi płynęły z lasu patyki , źdźbła trawy i małe szyszki.(...)
Woda bulgotała na kamieniach wypłukiwanych z drogi, strumyki łączyły się ze sobą w jeden wartki potok, który spływał dalej i rozlewał się w ogromne kałuże (...). Wzgórze spowijała mgła, z gałęzi sosen i świerków spadały ciężkie krople i wszystko, także dachy domów i szczyt drewnianej dzwonnicy tonęło w jednostajnym szumie.”

Paweł Huelle „ Winniczki, kałuże ,deszcz”

Ciepły deszcz myje dziś samochody, roztapia wyboistą drogę w Małkowie, płucze ulice niespieszną wilgocią.. Tak jakby nie grudniowo, nie listopadowo nawet – za chwilę Święta, a deszczowa mgła spowija morze, ulice, molo. Klimatycznie i ciepło.
Późnym popołudniem oddycham na chwilę słonym powietrzem Sopotu, badam nową twarz mojego Miasta. Z plakatów straszą niezgrabne wizualizacje, przepowiednia sukcesu, idzie nowe.. Dlaczego jednak takie Stare, jeszcze zanim się Nowym stało ?

Pod Monciakiem już tunel, betonowa ściana odgradza od Reumatologii, Balneologii, deptaka; sylweta Grand Hotelu bliźniaczo konkuruje ze szkieletem Sheratona , do niedawna jak jedynaczka stała na tle szmaragdowego lasu. Ciekawe, czy się przyzwyczai ?
Oto bezpowrotnie, bezrefleksyjnie oddajemy widoki, na rzecz pewnych trafień w kasę. Już słychać kroki przeznaczenia, szelest liczarek - jeszcze chwila, ułamek, a stanie się.
W parku cytrynowo oświetlona Dzwonnica-Wronnica Kościoła Ewangelickiego tonie we mgle. Nadal, jak od lat łapie mnie za gardło. Wrony nad morzem ? Nie – mewy ... ?
W okolicznych krzakach i na trawnikach panoszy się nieokiełznany chaos budowy, jakby jakaś ogromna dłoń rzuciła w alejki te wszystkie rury, ciężki sprzęt budowlany, śpiące już wieczorem koparki, deski i papiery.. Brudno. Bogato. Zamykam oczy.
W ciemnościach poharatanych alejek jakieś pijaczki dilują – … piwem, prochami ? Co za ulga, coś jednak zostało na swoim miejscu..
Na zdjęciach A. w piątek widziałam Sopot_jakiego_już _nie _ma . Dlaczego zapomniał tak nazwać swój album ?


Najlepsza nad morzem jest zima.. Zimą mogę chodzić pustym sopockim parkiem, morze ma stalowoszary odcień, dyskoteki wzięły sobie wolne. Targowisko Próżności na kilka miesięcy opustoszało. Słychać mewy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz