Zbudowała Dom na Wyspie.
Długo czekała na właściwy moment, marzyła i liczyła, sprawdzała różne miejsca, szkicowała na piasku kolejne projekty.
Fale przypływu przez lata zmyły już kilka z Jej planów. Na mokrym brzegu zawsze pozostawały wtedy już tylko niewyraźne zarysy , szkice, cieniutkie, niezdarne projekcje – jak obietnica niemożliwego, co nigdy nie nadchodzi. Pajęczyna niesfornych myśli.
Uparcie jednak wracała do celu, była cierpliwa i ambitna, i … w końcu ...
Dom był bardzo mały.
Nocą ściany zamykały się wokół Niej jak kruche skorupki jajka. Leżała w ciemności , z szeroko otwartymi oczami i liczyła przelatujące nad Wyspą gwiazdy. Jedna, druga, szósta..
Kiedy nad stalowym morzem pokazywała się cienka linijka słońca , zwykle udawało Jej się zasnąć. Nie miała już przecież gwiazd do liczenia - wszystkie pospadały do wody.
Rano wychodziła przed Dom - szorstki piasek pod powiekami i na stopach przywracał Jej realność dnia. Wracały kształty, cienie, faktury. Czuła sól w powietrzu, zapach ryby znad zatoki, szorstkość kamieni pod bosymi stopami.
Świetlista przestrzeń pustej plaży była dla Niej jak czuły okład na zmęczoną głowę.
W ciągu dnia kładła się na granicy piasku z wodą, i czekała, aż pierwsze fale zagarną jej małe, sypkie terytorium. Potrafiła trwać w tym bezruchu kilka godzin – parny balans pomiędzy jasnym dniem a nadchodzącą nocą.
Bezsenność nocy stawała się dla Niej sennością rozgrzanego piasku i jednostajnym szumem fal, rozbijających się gdzie daleko.
Jadła niewiele. W te rzadkie dni, kiedy dotkliwie odczuwała swoją samotność jedzenie było dla Niej jak czyjaś obecność. Jednak to uczucie szybko mijało, i znów zapadała w swój postny rytuał.
Wyspa była mała, nikt nie przypływał na Nią.
Aż wreszcie pewnego dnia ..
cdn
...ciekawym co będzie dalej...bardzo;)
OdpowiedzUsuń.. i ja ciekawam.. zobaczym ;)
OdpowiedzUsuńpopatrzym to może zobaczym...takie mówienie jest bardzo "lubelskie"...hmmm...coś masz z tym wspólnego??
OdpowiedzUsuń