czwartek, 27 marca 2008

ptaki, ptaki

Czy zapisane słowa mają moc sprawczą ? Nazywanie zdarzeń zatrzymuje je na dłużej w mojej zbolałej głowie, a pod powiekami nagle kwitną mi obrazy, które zapierają dech w piersiach. Pewnie, że nie wszystkie, nie ciągle, nie całkiem - nic nie jest przecież dane na zawsze.
I nic nie jest dane na prosto.
Na trudno jest dane. To tak.
Niektóre kamieniem mi raczej i wilkiem, niż chlebem i solą.
Niektóre jednak dopowiadam sobie, wyjmuję z realności dni, oglądam, dośpiewuję na dowolnej frazie.. Fibonacciego lingwistyczny ciąg skojarzeń , czy raczej.. słowa jak ptaki, które wyfruwają z gniazda ?
Ale co bym bez słów moich zrobiła ? Czyż nie stałabym sie bez nich jako cymbał brzmiący i miedź dźwięcząca ?
Próbuję, uczę się wciąż na nowo , zawracam, zawracam.
Nieporadnie nazywam rzeczywistość - ale jednak, wreszcie - dotykam jej.
------------------------------------------------------------------
Nad polami w sobotę widziałam sznury ptaków, które przyleciały z powrotem, nieuzasadniona obietnica rychłej wiosny, co jak na razie nie chce nadejść. Widziałam długie klucze szarych podróżników w wirujących płatkach śniegu, na tle ołowianych chmur. Wracajcie chłopaki, wiosny ni ma !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz