poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Perła Bałtyku czyli między morzem a zdrojem..


Na stronie www czytam :

Międzyzdroje to...

...wspaniały nadmorski kurort polożony w sąsiedztwie Wolińskiego Parku Narodowego. To woda, plaża, przyroda...a także liczne przygody i rozrywki, które przyciągają do tej "perły Bałtyku" kilkaset tysięcy turystów rocznie. Oryginalny, klifowy krajobraz, wspaniałe zachody slońca, piaszczysta plaża, morskie powietrze oraz piękne dziewczyny...to właśnie Międzyzdroje !

a co widzę :

Przy plaży pięknego polskiego morza - niezdarna ręka niecierpliwego dziecka z ADHD rozrzuciła wzdłuż brzegu połamane klocki.

Malec z zapałem rzucił się na podniszczone lego w plastikowych kolorach, ale .. : tu go mama zawołała na obiad i nie skończył budowy pokracznego hotelowca, owdzie zabrakło jakichś elementów więc dodał inne, tamże tata pokazał nowe kompozycje i nieudolnie udało się powtórzyć mu tylko część, gdzieś jeszcze koledzy przyszli i swoje dołożyli..

Międzyzdroje – obraz zachłannego szaleństwa urbanistycznego, przyprawiony niestrawnym sosem blichtru i złego gustu , zniszczenie tkanki nadmorskiego krajobrazu, jarmarczna ohyda, taniość architektury i wszechobecny brud.

Wstrząśnięta jestem tym obrazem. Do miasta ( miasta ? !) jedzie się przez piękne, gęste lasy, szosa wije się wzdłuż wybrzeża, na wyspę Wolin. Na miejscu zaś – zastaje się tylko chaos nad którym nie panują na pewno włodarze miasta.

Pomiędzy opasłe gmachy `touristen fabrik` wciśnięte stoją stare domki rybackie z drewnianymi werandami – ostatnie świadectwo , jak urokliwa to była wioska.
Na wielu pensjonatach` znaczki jak z Sopotu lat 70tych : `Pensjonat Kasia II. FWP`, `Pensjonat Ewa.I. FWP`. W oknach nowobogackich willi ze skrawkiem ogrodzonego siatką parkingu-trawniczka kuszą szyldy dla gości zza Odry : `zimmer frei`.

Wszędzie budy z tandetną biżuterią i strojami kąpielowymi jak z najstarszego odcinka `Słonecznego Patrolu`, wciska się w nos zapach frytek i gofrów, brzuchaci panowie w gaciach i spieczone Niemki ortopedycznych butach. Zapytany o żel pod prysznic kioskarz patrzy na mnie jakbym poprosiła o lekarstwo na raka, w hotelu też nie wiedzą, gdzie w ogóle można coś takiego tu kupić. Po co ? Wystarczy przecież olejek do opalania i alka - seltzer..

Smutno mi, gdy widzę dzieło architektonicznego Anioła Śmierci. Już tu nie wrócę. Nie mogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz