piątek, 22 sierpnia 2008

słuchając

Poznała go jesienią, wczesną zimą może.
Jeden z.. Spotkanych Po Drodze ?
Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, siedział spięty i niezadowolony przy długim konferencyjnym stole. Nie brał udziału w ożywionej dyskusji, milczał, czekał. Omówili temat, kolejne spotkanie zostało wyznaczone, i gdy powiedziała na zakończenie :
- Proszę się nie martwic, spróbujemy coś z tym zrobić, na pewno się uda,
odpowiedział ze zniecierpliwieniem
- Nie martwię się, ja tylko mam taką twarz.

Taką miał twarz. Ponurą, nieprzystępną, dziwnie staro-młodą , pełną zostawionych gdzieś za sobą doświadczeń, zamkniętą.
Twarz człowieka, który już nie czeka na wiele, bo tak wiele go już go kiedyś oczekiwało.
Na następnym spotkaniu, na jej cienki żart o życiu, powiedział :
- Proszę nie próbować się ze mną licytować, ja zawsze wygram w konkursie na najciekawsze życie i najstraszniejsze wspomnienia.. Gdybym tylko umiał to opisać, żałuję.. i w oczach błysnęła mu pierwsza iskierka uśmiechu.

Rozmawiali niekiedy godzinami. Śmiali się . Od niechcenia i nie na temat opowiadał jej fragmenty swojego życia, wplątywał czasem przyjaciół, odkurzał wyrywki wspomnień.
Nigdy nie było tego dużo : był lakoniczny, dowcipny, zwięzły i szczery. Czasem oschły. Konkretny.
Lubiła te jego smutno-wesołe historie: w głowie nawlekała je sobie jak barwne koraliki na niedokończony jeszcze sznur. Może kiedyś uda się z nich coś złożyć ?
Czasem zadzwonił nie w porę. Kończył wtedy pośpiesznie i na drugi dzień w słuchawce słyszała :
-Czy lepszy dziś u pani nastrój, możemy kontynuować ?

- Ma pan dobre ucho,
odpowiadała - Idziemy dalej. Wpadnę jutro.

Wczoraj nad szklanką soku grapefruitowego powiedział :
Kiedy Ona płacze przeze mnie , serce mi się kraje, niech mi pani wierzy. I nie chcę już nic złego nigdy robić.

Proste, ujmujące słowa. Czasem nie trzeba wiele.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz