On szpakowaty, pewny siebie : marynarka z podwiniętymi rękawami, dżinsy, swobodnie rozpięta na piersi koszula odsłania tors wilka morskiego, co to zawinął już do wielu portów. On ma w sobie znajomość wielu randek, lekko zblazowaną świadomość nietrafnych wyborów, jest jak pilot zagranicznej wycieczki, która być może skończy się lądowaniem u niej w łóżku. Wyruszają razem w podróż po krainie egzotycznych potraw, głośna to podróż,wyrazista przy sąsiednim stoliku, może się zabiorę, na talerzu na prawo widzimy tradycyjną grecką przystawkę dolmadiaka, na lewo melitzanes tyganites i tzatziki, zaraz po skosztowaniu tej wykwintnej przekąski nie mogą państwo opuścić mussaka i suflaki kotopulo, boskiego przysmaku mieszkańców Olimpu..
Z kuchni przenoszą się na szlak przygody.
- Myślałam o Bieszczadach, myślałam rzucić to wszystko, mówi nieśmiało nasza Dulcynea, chce dzielić dziś z nim swoje najskrytsze plany. Ta zmiana mu się podoba ;
- Nie możesz tylko siedzieć, mówić, nic nie zrobić, rzuć i jedź , odważnie podaje jej rękawicę rady Don Kichot, nie z La Manchy, z Gdyni, nie ma z nimi Sancho Pansy, lecz może nim wieczór nadejdzie piękna Dulcynea pozwoli ..
Nie ma w nich wspólnej przeszłości, nie ma wspomnień, albumów ze zdjęciami na ławce, w parku, na imieninach u szwagra, pierwszych uniesień młodości, testów ciążowych, ząbkowania , gorących sobót na dyskotece i niedzielnych poranków z bólem głowy. Jest nowość pierwszego lub jednego z pierwszych spotkań. Jest u niej gorączkowe staranie, jest u niego niepewność sztucznie udrapowana w pozę besserwisera. Jest przed nimi może spotkanie drugie, może trzecie, może jest droga z której zejdą zanim na nią weszli.
******
Nowe życie
Ta zmęczona pobladła twarz w lustrze
Należy do mnie
Gdy zbyt długo wpatruję się w tą maskę
To podobnie jak wówczas, gdy patrzę na ciebie
Nie wiem
Nie potrafię sobie przypomnieć
Kim jesteś? Kim jestem?
Dlaczego jesteśmy tutaj razem?
Po wszystkich tych latach
Narosło we mnie zwątpienie i zniechęcenie.
I na nic więcej nie ma już miejsca.
A ty wciąż żywisz tą makabryczną ufność
W lepsze życie, którego dopiero zaznasz
Nie rozumiem skąd to pragnienie
Albo ta determinacja
Bym podzielał twą wiarę
Nie rozumiem tego
I nie chcę
Nie wspominaj o mnie, proszę
W swoich modlitwach.
A może...a gdyby tak założyć, że się uda? Że może przed nimi wspólna droga, na której pojawią się wspólne doświadczenia, zdjęcia, wspomnienia?
OdpowiedzUsuńMało prawdopodobne, wiem.
Ale pomarzyć wolno, co nie ?
Zwłaszcza jej w tej złoconej bluzce...
A on...z tym eksponowanym torsem, tez na pewno marzy, gdy zostaje sam.
A niech tam...Ja trzymam za wszystkich takich onych kciuki :)
I ja trzymam. I ja wierzę.
OdpowiedzUsuńEee tam, ona pewnie wlasnie myslala sobie: "Myslalam, ze jest wyższy ... ", a on: "Myslałem, ze będzie miała wieksze cycki ...". Przepraszam, mam uczulenie na takie randki ;-)
OdpowiedzUsuńJa myślę , że "trzeba być po stronie tych, którym jest smutno", jak pał Krzysztof K., reżyser.Dlatego trzymam - mimo wszystko- kciuki za zmianę losu. Uczulenie mam na kłamstwo i wielowątkowość, jakże smutnie dosłowną, takich randek. O czym pisałam.Ech.
OdpowiedzUsuńMoze masz racje ... ja w sumie znam takich co od takiej randki zaczeli, a skonczyli na slubnym kobiercu tak zwanym ;-)
OdpowiedzUsuń