niedziela, 11 maja 2008

_jutro zaczyna się tu sezon _


Lubie niezaplanowane zaplanować, wziąć Najmilszych i gdzieś pojechać. Daleko nie musi być.
Wystarczy, aby niezaplanowane
zaczęło się po prostu d z i a ć , aby po drodze minąć kilka domów rzadko mijanych, przeciąć kilka skrzyżowań, co na nich nie tak gęsto jak w mieście, zatankować nie na tej stacji, gdzie codziennej porannej kawy do baku dolewam.
Dziś - nad Morze.
Droga z rzepaku, rzepakiem, w rzepaku, przez rzepak, wzdłuż rzepaku : żółtością skąpana, pusta przecudnie, rozsłoneczniona pierwszymi taktami lata.
Zabieramy ze soba tylko siebie, portfele i dokumenty; obywa się bez celebry przygotowań . Nie ma jajek na twardo, prowiantu, dmuchanych materacy , kąpielówek, ręczników i parawanów od wiatru. Danke, mein Gott..
Po drodze mijamy drogowskazy po polsku i po kaszubsku. Marketingowy chwyt zdolnych radnych dla warszawskich surferów , co tłumnie tu zawitają już za chwil kilka czy wyraz silnej mniejszości na ostatniej sesji rady gminy..?

`To je krótczi, to je dłudżi, to kaszëbskô stolëca
Tu są basë, tu są skrzëpczi, to òznaczô Kaszëba~(…)

Morze stoi jak stało – dziś niesamowicie niebieskie, szmaragdowa linia horyzontu zlewa się niepostrzeżenie z błękitnym niebem.
Plaża pusta prawie, choć widać już pierwsze okopy letnich fortec. Oto zwycięsko już łopoczą na blankach sztandary ręczników za parawanem `NiVEA 4U`, parka przytulona do siebie na kocu smaży plecy i kradnie pocałunki, mokry pies przynosi z morza aportowane patyki, a jego blady pan wystawia na gorące promienie białe łydki. Tłuste i wesołe starsze panie poprawiają kapelusze upierścienionymi dłońmi.
Jutro zaczyna się tu sezon, dziewczyny nowe kiecki mierzą. Zapach olejku miesza się ze słonym zapachem wody.
Za morzem już nic nie ma : tylko wielki błękit, i podobno ziemia jest okrągła.. Podobno 10 maja 1503 , czyli - 505 lat temu ( i jeden dzień ) Krzysztof Kolumb odkrył Kajmany. I on wierzył ,że tam cos jest , i w końcu to znalazł.. Czyż więc jest coś bardziej oczywistego niż jajko Kolumba ? Czy możemy wierzyć w niemożliwe, i wtedy staje się ono możliwym ?

Jestem trochę zatopiona w myślach z poprzedniego wieczoru, trochę nieobecna , trochę smutna, i … trochę nie chcę już mówić.
Knebel na ustach jest smutkiem duszy, bo nie o to chodzi by m ó w i ć , tylko o to by p o w i e d z i e ć.
I aby s ł u c h a ć.
Lecz o czym słuchać, gdy nikt nie chce mówić ?

Słuchanie jest dobre,; ma się wtedy uczucie , że oceany Kolumba otwierają się przede tobą : ktoś ufa i mówi, ty ufasz, i słuchasz..
I zatapiasz się w tę opowieść, i ona grzeje cię od środka jak dzisiejszy gorący piasek i rozświetla twoje dni jak dzisiejsze słońce.
I mówisz, bo ufasz.
I ufasz, więc mówisz.

No to może lepiej napiszę. I wracam. I piszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz