czwartek, 26 lutego 2009

Raz, dwa, trzy - próba mikrofonu

Jadąc do pracy słucham zwykle radia.
Już po dziesięciu minutach zaczynam nerwowo przeskakiwać ze stacji na stację, bo ledwie dobudzoną poranną głowę bezlitośnie atakują wrzaskliwe reklamy oraz niekończący się bełkot prowadzących, którzy - bez względu na to, o czym opowiadają - ciągną zdania na tym samym rejestrze. Wszystko jest ważne. Wszystko jest warte przekazania. Wszystko jest takie samo, jak McDonald`s - restauracja inna niż wszystkie.
Wiadomości o wojnie w Strefie Gazy przekazywane są z takim samym przejęciem jak historyjka o wojnie bibliotekarzy z niesłownymi czytelnikami w Piotrkowie Trybunalskim. Prognozę pogody można łatwo pomylić z nowym lekarstwem na raka - wystarczy na chwilę wyłączyć percepcję i oddać się monotonnej magii słowotoku.
Treści są niezapomniane, że o intonacji nie wspomnę. W reklamach słuchamy kobiet, które rozmawiają z pralką i piszą listy do proszku do prania ( "Drogie Omo... !" ), mężczyzn, którzy po hiszpańsku mówią jak ja onegdaj po całym dniu zwiedzania Barcelony, kiedy mówiłam "nogos bolos, ale piesos z tym.." ( facet o soku : si signora, COSTA es fantastika ! ), i dzieci, które rezolutnie omawiają z rówieśnikami budżet domowy, pozostając nadal karnymi pieszczochami ( "mama mówi, że gdyby nie pan Stefczyk, to by była figa, nie wakacje !" ). Nie zapominamy też o śpiewających jogurtach, gdaczących jabłkach, deklamujących oponach i innych atrakcjach.
Słuchając rano radia, zaczynam sądzić, iż jedyną uznaną formą deklinacji jest wołacz, pożądanym trybem - tryb rozkazujący, zaś powszechnie obowiązującym znakiem przestankowym - wykrzyknik.
Rany, mamo ! Rety tato !, mamma mia babciu !, kurde, wujku ! Szybciej, Kaziu ! Lepiej, Zdzisiu, taniej Franiu !
No to ..?
.. dobranoc, o blogu !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz