środa, 25 marca 2009

Plus

Była sobie kiedyś spółka KOLOR.
Gdy Klienci pytali `jaki kolor ? ` , mówiliśmy ze Wspólnikiem: `jak to jaki ? szkarłat !`
Nasz prywatny, mały żart.
Pracowaliśmy dużo, śmialiśmy sie przy tym jeszcze więcej, wspieraliśmy się nawzajem i projektowaliśmy fajne rzeczy. W tych pionierskich czasach spod znaku gangsterskich fortun i całoszklanych drzwi byliśmy dzielni i pełni zapału. Zapał pozostał nam do dziś, a fortuny - dawno się wyprały i zamieniły w wysoko oprocentowane fundusze.
Pewnego dnia poczuliśmy że - jak to mówią w mediach - ta formuła już się wyczerpała, i w atmosferze wzajemnego zrozumienia i trwającej do dziś przyjaźni rozwiązaliśmy ze Wspólnikiem tę spółkę o barwnej nazwie.
Zostali mi ludzie, dwa zdezelowane komputery, jeden program i małe biuro.
Ja zostałam z decyzją - co dalej ? Pamiętam czerwcowe przedpołudnie, prawie dziewięć lat temu, kiedy jechałam w korku i dumałam nad nową nazwą swojej pierwszej, własnej firmy. w radiu usłyszałam naszego Papieża, który składał stacji życzenia, i mówił :
" (... ) ten plus niech wam się spełni, bo plus to znaczy więcej, dalej, lepiej.. ! "

W ten upalny dzień już wiedziałam, że ten p l u s mi się spełni, bo dał mi go Papież.
I on się spełnił,ten mój wielki mały plus.
Dziś - zataczam koło. Zaczynamy od nowa.
I wierzę, bo tylko ta wiara mi została, że ten plus mi się znów spełni.
Bo p l u s - znaczy przecież więcej. Dalej. Lepiej.

1 komentarz: