Martwiłam się o Łucję, że taka chora bidulka.
Gdy wróciłam dziś z zajęć i zadowolona oznajmiłam jej, że oto nadszedł dla nas upragniony D`Day i jedziemy na zdjęcie szwów - Łucja ledwo uniosła słabą główkę z krzesła na którym drzemała pod stołem od jakichś 48 godzin.
Zapakowałam więc kota do przenoski, i mimo późnej pory pognałam do lecznicy, dręczona niepewnością, że leczenie Łucji z traumy pooperacyjnej może byc trudniejsze od samej operacji. Nieśmiało podsunęłam Panu weterynarzowi zgrabną sugestię, że kot jest wynędzniały, nic nie je od dziesięciu dni i ledwo trzyma się na nogach, i może by tak kotu zapodac jakieś wzmacniające leki, albo co..
Pan weterynarz wysłuchał mnie, lecz nie odniósł się do moich sugestii entuzjastycznie. Zbadał Łucję, zręcznie zdjął szwy i kaftan , oraz życzył mi ciepliwości w karmieniu, a kotu apetytu. Pożegnałyśmy się serdecznie i ruszyłyśmy do domu - ta biedna, wynędzniała Łucja i ja.
I wtedy się zaczęło.
Na pierwszym zakręcie przenoska spadła z siedzenia i Łucja zgrabnie ją otworzyła.
Na kolejnym - wydostała się na siedzenie i zręcznym susem wychudzonego ciałka skoczyła mi na deskę rozdzielczą. Po zaparkowaniu w hali garażowej natychmiast uciekła z samochodu i musiałam jej szukac, chodząc na kolanach między autami i szepcząc dramatycznie i z miłością : "chodź tu cholero, no chodź !"
W domu natychmiast rzuciła się do misek i zjadła cała sucha karmę z jednej i trochę z drugiej. Skorzystała z kuwety i wróciła do misek.
Wykonała efektowny bieg wokól stołu i zrzuciła szklankę. Z wodą.
Ponownie skorzystała z kuwety, wreszcie pogardliwie otrząsneła sie, postawiła dumnie ogon i na wyprostowanych z urazy ( do mnie ) łapach - poszła do pokoju spać.
Dobrze, że zostałam architektem, nie weterynarzem.
Nie umiem ocenić prawidłowo kota, a zwłaszcza kota w zielonym kaftanie.
Tak, kot w zielonym kaftanie jest zdecydowanie mniej awanturujący się. Moja Dzidka, jak tylko jej zdjeli kaftan, tez zaliczyla runde po chałupie, jakby miala silnik odrzutowy :-)
OdpowiedzUsuń"dramatycznie i z miłością : "chodź tu cholero, no chodź !" "
OdpowiedzUsuń- wyobrażam sobie, jak szepczesz to ukochanemu :))
..dramatycznie i z miłością.;)
OdpowiedzUsuń