"(...) Gdy samochody mijały nas, wznosiła się za nimi czarna chmura kurzu i cały ten kurz leciał na nas. Było bardzo nieprzyjemnie, więc powiedziałam :
-Fe, jak okropnie się kurzy.
Wtedy Lasse zapytał mnie, dlaczego tak mówię. Dlaczego nie mówisz : "Fe, jak słońce świeci" albo "Fe, jak ptaszki śpiewają" - dopytywał się. Kto to postanowił, że ma się lubić, gdy słońce świeci, a nie lubić gdy się kurzy ? "
Astrid Lindgren " Dzieci z Bullerbyn" s. 259
------------------------------------------------
Spotykam ich częściej, niż to zauważam. Dopiero później, znacznie później, gdy minie mi gniew ze spotkania - widzę, jak bardzo byli różni.
Bez nich smutki byłyby mniej czarne, czekolada mniej słodka, a miłość zaledwie letnia.
Nieprzewidywalni. Wiedzą, czego nie powinni mówić , i zawsze to mówią . Nie mają pojęcia co należy zrobić, i skwapliwie tego nie czynią.
W gniewie strzelają na oślep. Nie biorą jeńców. Jak trzeba - poszczą i klną. Jak można - piją po spód. Są burzą mózgów w dyskusji, karczemną awanturą przy barze, pyskówką na naradzie, papierkiem lakmusowym imprezy, solą mdłej potrawy zwanej poprawność.
Męczący, nieznośni, apodyktyczni, trudni. Niezastąpieni, niezapomnieni, niezbędni.
Kolorowi ludzie.
Tylko oni warci pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz