piątek, 10 kwietnia 2009

Listy


Lubeka , 22/X/45


(… ) Jestem zdrów, pracuję – niewdzięczna to praca administracyjna. Bardzo ciężko na emigracji współpracować z ludźmi , którzy tylko spełniają obowiązki z dobrej woli. W dniu Twych Imienin wyjechałem na inspekcję na 4 dni, aż do granicy, to było lepiej , bo w samochodzie mogłem tylko z Tobą mówić i przypominać rocznice wszystkie po kolei.. A przecież tylko tym żyję i i tak bardzo, bardzo pragnę jeszcze z Tobą przezywać, tylko z Toba moja Najdroższa ten cudowny czas naszego małżeństwa. Przecież nie byłem tym najgorszym małżonkiem i ojcem, Wiesz, Moja Kochana, że wiara w Boga, i Ty, że żyjesz i dzieci, trzyma mnie przy życiu. (…)

Żonuś kochana, jedyny list otrzymałem pisany dotychczas, i fotki dzieci. A Twojej, skarbie, bardzo brak mnie. Tesiunia [ moja Ukochana Ciotka , przyp. alejadrzew] bardzo smutne ma oczy. Kochane dziecko. A u Martusi [ moja Mama, przyp. alejadrzew ] nie widać oczu na fotce, może masz lepsze ? (…)


Lubeka, 30/XI/45, godz 22.

Żonuś Kochana,

Dziś już pisałem i plecak wraz z butami itd.miał być przesłany – okazało się ze 2 dni jeszcze opóźnienia – jutro rano jedzie mój dobry znajomy porucznik, który bierze list i plecak z lekarstwami; możesz z nim rozmawiać szczerze, solidny człowiek. W paczce sa poza butami 2 paczki *** + 2 puszki sardynek, proszę bardzo o szczegóły coś otrzymała – dotychczas . Teraz ostatni statek odchodzi 2/XII/45 , po przerwie 2 tygodni maja odchodzić transporty , a więc ja będę miał okazje przesłać list, a Ty to nie wiem. – jeśli będę miał takową, to będę prosił aby wstąpił do Was po listy – w każdym bądź razie miej przygotowany, już napisany list. To jest oficer łącznikowy z Lubeki, porządny chłopak, ale - ..

(...) Dziękuję wszystkim najbliższym, którzy napisali do mnie – listy twoje jak również dzieci sa prawie w strzępach- wszyscy czytają i zachwycają się stylem listów naszych dzieci.

Żonuś Droga – to są nasze pociechy, nasza przyszłość. Ciężkie chwile przejdą i my znów razem będziemy patrzeli jak rosną i mądrzeją. Napisz koniecznie, co jest w cenie u was, może maszyna do pisania, papierosy itp.. Buty sprzedaj, mam 2 pary, czy starac się o cywilne ubrania ? (…)

Całuję Żonuś droga, jak zawsze, pamiętasz , jakie miałaś kłopoty ze mną wieczorem, bardzo przepadam – ostatnie lato nad Świdrem, Żegiestów, i wiele, wiele nocy i dni – wierz mi, że celibat sprzykrzył się mnie bardzo, i z tego powodu również tęsknię. Twój, ten sam zawsze, Kochający Wład.


Lubeka, 5 / XII / 1945

Droga Żonuś,

Jestem rozterce wielkiej, bardzo chce i boje się stosunków panujących w Kraju, zwłaszcza te wiadomości co przywiózł K. I inni. Decyzja bardzo trudna : wziąć należy pod uwagę również i te wiadomości nadawane przez radjo : zatarg z Rosja, z Bolszewikami, oświadczenie posła brytyjskiego z Warszawy. O stosunkach w Polsce, o braku wolności , bałaganie, itd.. Spostrzeżenia wszystkich wypadków oceniane sa z punktu widzenia ogólnego . U mnie są w kolizji : osobiste względy z ogólnymi, nie biore nawet pod uwage miejscowych wydarzeń. – brak lekarzy, jest się kimś tutaj – tam nie wiem, czy nie zamkną zaraz – oj Boże, ciężka dola moja. W tej chwili przez radjo nadawali ..

godz 0.10 :

Moja Najdroższa, Kocie, jeszcze trochę cierpliwości a przyjadę, zawiadomię cię o dniu przyjazdu. Chcę dojechać do Gdyni statkiem, a nie do Gdańska, zwłaszcza ze będę miał trochę bagażu. Poza tem chcę sprzedac auto w Brukseli, dadzą więc niż tu, i chce poza tem trochę kupić dla Was, bielizny itd., dla siebie ubranie, może buty dla dziewczynek.

Był dziś K. powiada, że stan twoich nerwów.. (…).


************

Znużona lekturą ( ? ) elektronicznych pocztówek od zaprzyjaźnionych firm, pocztówek z zajączkiem i jajkiem, które zapychają moja skrzynkę - czytam dziś listy sprzed ponad pół wieku.
To listy mojego Dziadka z Lubeki , gdzie od 3 maja 1945 do 16 grudnia 1945 pełnił funkcję Naczelnego Lekarza Polskiego na obszarze okupacyjnym 8 Korpusu Brytyjskiego w Niemczech ( prowincje Schlezwig i Holstein ).
Pożółkły papier rozsypuje się w palcach, a staroświeckie pismo jest miejscami nieczytelne. Listy pełne są tesknoty, miłości, odwagi , a jednocześnie - lęku dorosłego mężczyzny, oficera - przed nieznaną przyszłością, swoją i Rodziny.
Czytam, wzruszam sie czytając, i myślę o tym, jak bardzo brakuje dziś tej prostej formy komunikacji - listu.
Nie tym samym jest przecież codzienna mailowa korespondencja czy nawet najbardziej osobisty post w blogu. Coś utraciliśmy, czegoś brak, i, choć czasy inne, nie wojenne, spieszę to naprawić, właśnie dziś, na Święta.
Mój list do Was dziś brzmiałby tak :

Gdynia, 10/IV/09 ; godz 7.45
Kochani Moi,
Jak u Was, co z Wami ?
Wiadomości nie mam długo i już zaczynam sie martwić, czy wszystko u Was w porządku ?
Moje dni mijają szybko, na pracy głównie, i opiece nad O. Z Nim źle bardzo, brak już czasem kontaktu, nie wiem , nie wiem, jak długo to potrwa. Żyję z dnia na dzień, bez decyzji, bo nie do mnie przecież decyzja tu należy , kiedy On odejdzie.
Dobrze, że choć wiosna przyszła, i dni są dłuższe, łatwiej ciężkie chwile znosić, kiedy słońca wokół pełno i ptaki od rana śpiewają. Budzę się bardzo wcześnie, czasem już o 5tej, mam wtedy czas dla siebie, piszę, czytam. To takie chwile , skradzione z całego napiętego grafika dnia, chwile tylko dla mnie. Gdy wstanę, już ten dzień biegnie - odwożę J. i H., wpadam do O. , i dalej - firmowy kołowrotek spraw, telefonów decyzji, maili kręci się aż do popołudnia.
Trudno się ostatnio pracuje . Jakby coraz trudniej. Inwestorzy wymagający, pracy dużo , lecz źle płatnej. To nie tylko kryzys, to postawa moich ludzi przepełniła mnie w ostatnich tygodniach głębokim rozczarowaniem i nic nie jest już takie samo jak było. Czas jednak zakrywa te uczucia ciężkim kocem, i biegnie dalej, pomagając zapomnieć.
Znów przyszły Święta.
Czas taki rodzinny, zielony, spędzany w gronie najbliższych, ja jednak nie planuję nic wielkiego. Spotkamy się jak co roku, przy stole , potem każdy do swoich zajęć. Doskwiera mi to już, chciałabym inaczej, jedyna pociecha że odpocznę,
od pracy, decyzji, wielogodzinnych spotkań, od kierownicy.
Kochani, tęsknię bardzo, czekam na listy Wasze. Dobrze byłoby mi wiedzieć, jak żyjecie, jak Wasze Święta, jak dni Wam płyną, czy nadzieje wielkie przy Was, czy - co nie daj Bóg - smutki i kłopoty ? Choć kilka słów proszę , na pewno odpowiem, do mnie listy dochodzą be z problemu.
Piszcie na alejadrzew@gmail.com , czekam niecierpliwie,
Wasza M.

ps. naprawdę.

2 komentarze:

  1. Raczej smutki i kłopoty tym razem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, słyszałam, pozostaje mieć nadzieje, że odwróci się na lepsze..

    OdpowiedzUsuń