Przyszłam tam, późną nocą, i kot czekał na mnie za drzwiami. Otwierałam kilka opornych zamków, a zza nich słyszałam chrobot niecierpliwych pazurków.
Co mam z tobą zrobić ? zapytałam pomarańczowych oczu, które wpatrywały się we mnie z uwagą. Pytanie zawisło na haczyku wyprostowanego ogona. Pozostałaś tu, twoje wąsy jak te rozwiązane sznurowadła na środku pokoju, przy butach, których zapewne nie ogrzeje już ciepło stóp .
Co mam z tobą zrobić ? Czekasz tu, biedaku, a ten , na którego czekasz, się nie pojawi. Telefon milczy, na krześle kołysze się pusta marynarka, i znajoma ręka nie sypie już karmy do miski.
Zamknęłam za sobą ciężkie drzwi i znów serce mi pękło. Słyszałam, jak toczy się za mną po stuletnich, brudnych schodach.
Płaczę.
OdpowiedzUsuń