niedziela, 13 września 2009

Mądrość narodów


Mówi się, że przysłowia są mądrością narodów. Chyba tylko tych, które nie mają innej mądrości.
Sama , aby wydać się bardziej ( jeszcze bardziej ! )błyskotliwą, dowcipną i inteligentną, czasem korzystam z przysłów w swadzie polemicznej, ba, rzekłabym, czerpię z nich garściami.
Mam kilka ulubionych : ranek jest mądrzejszy od wieczora, młyny pańskie mielą powoli, jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki, miauczenie jest srebrem, a mruczenie złotem, i różne takie..
Również Moi Najmilsi mają swoje ulubione przysłowia .
Taki MC* na przykład hołduje zasadzie "kto rano wstaje, temu pan Bóg daje" . Kiedyś z trasy do Warszawy dzwoniłam do niego - bladym świtem, od ósmej do dziewiątej - jakieś dwadzieścia razy, próbując obudzić go dzwonkiem telefonu do szkoły, gdyż nie miałam po ręką innych, na co dzień stosowanych, środków przymusu bezpośredniego . Nie wstał. Trudno mi powiedzieć, czego nie dostał od Pana Boga, wiem na pewno, co dostał od szkoły.
"Co masz zrobić jutro, zrób dziś" jest z kolei ulubionym mottem MD*. Moja matczyna miłość i oddanie niejednokrotnie wystawiane były na próbę ognia, kiedy o szóstej rano słyszałam:
Mom, m u s z ę mieć kłębek drutu, styropianową głowę lalki, dziesięć metrów sznurka, i torbę kasztanów. Na d z i ś !
podczas gdy j a nie prowadzę warsztatu magika mechanika, sznurek nie jest moim ulubionym elementem garderoby, a w parku pod kasztanami deszcz i ciemno jak w przysłowiowej ( ! ) dupie.
Cóż, co masz zrobić dziś, poproś jutro mamę, ona zrobi to od razu.
Przysłowia to na pewno kopalnia cennych, życiowych porad.

Ostatnio dane mi się było przekonać, że najgłupszym z głupich przysłów jest : "Umiesz liczyć, licz na siebie". Gorszą jeszcze, ksenofobiczną wersją tego aforyzmu jest : "Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi."
Fuj. Otóż na to przysłowie muszę powiedzieć : nie. O nie.
Moje tegoroczne trzy przeprowadzki i cały związany z nimi chaos byłby nie do zniesienia, nie do przeżycia wręcz, gdyby nie pomoc Przyjaciół.
Z ich pomocą wierzchołek góry lodowej stopniał , i okazało się, że pod powierzchnią wzburzonego morza zmartwień - nie czai się nic groźnego. Dziś, po dwóch tygodniach zaledwie - mam puste mieszkanie, gotowe na sprzedaż, klucz do wynajętego, trzy czwarte dobytku w magazynie, resztę u ludzi.
Z pomocą Przyjaciół wszystko się udało.
J. i I. sprzątały, wyrzucały, segregowały, nosiły, pakowały. W każdy od trzech tygodni weekend.
R. odkręcał meble ze ścian i swoimi długi łapami układał wszystko w równe stosy.
K. i M. zawijali w folie stretch wszystko, co zdjęte ze ścian.
B. oddała mi za darmo wóz przeprowadzkowy i trzech silnych panów do noszenia.
T. odstąpił mi swój magazyn mówiąc : dziękuję, że mogę pomóc.
J. i G. zaproponowali miejsce w swoim garażu na rower MC* i dodatkowe kartony.
A ja ?
A ja się dziś wyprowadzam, zamykam drzwi na klucz od mieszkania, w którym nie byłam szczęśliwa, idę dalej, i mam już swoje ulubione przysłowie :
Umiesz liczyć ? Licz na innych. Oni będą szczęśliwi, mogąc ci pomóc.

Dla wszystkich moich Przyjaciół więc - zamiast dziękuję - ten post w blogu i muzyka .

1 komentarz: