piątek, 23 października 2009

Światy równoległe

Osiem dni temu J. wyjeżdżała na narty.
Wyjeżdżała spięta tematami, bo zostawiała ich kilka niezałatwionych : I. z rozbitym samochodem, i mnie, wyciągniętą nieruchomo na łóżku po wypadku - upadku.
Ja zostawałam spięta bólem.
W tym samym czasie dla każdej z nas osiem razy słońce wzeszło i zaszło.
Minął czas, dla każdej inny, innymi wypełniony zdarzeniami.
Kilkadziesiąt zjazdów z białych stoków Austrii, kilkadziesiąt miligramów przeciwbólowych.
Narciarski kombinezon i krem z filtrem. Szlafrok i zmięta pościel.
J. rozpakowuje dziś walizkę. Ja znad szczoteczki do zębów uśmiecham się rano do swojego odbicia.
Obie wracamy dziś do codzienności. Tak samo. Inaczej.

Dnia 16 maja 1973 roku

Jedna z tych wielu dat,
które nie mówią mi już nic.

Dokąd w tym dniu chodziłam.
co robiłam - nie wiem.

Gdyby w pobliżu popełniono zbrodnię
- nie miałabym alibi.

Słońce błysło i zgasło
poza moją uwagą.
Ziemia się obróciła
bez wzmianki w notesie.

Lżej by mi było myśleć,
że umarłam na krótko,
niż że nic nie pamiętam,
choć żyłam bez przerwy.

Nie byłam przecież duchem,
oddychałam, jadłam,
stawiałam kroki,
które było słychać,
a ślady moich palców
musiały zostać na klamkach.

Odbijałam się w lustrze.
Miałam na sobie coś w jakimś kolorze.
Na pewno kilku ludzi mnie widziało.
Może w tym dniu
znalazłam rzecz zgubioną wcześniej.
Może zgubiłam znalezioną później.

Wypełniały mnie uczucia i wrażenia.
Teraz to wszystko
jak kropki w nawiasie.

Gdzie się zaszyłam,
Gdzie się pochowałam -
to nawet niezła sztuczka
tak samej sobie zejść z oczu.

Potrząsam pamięcią - może coś w jej gałęziach uśpione od lat poderwie się z furkotem.
Nie.
Najwyraźniej za dużo wymagam,
bo aż jednej sekundy.
Wisława Szymborska

3 komentarze:

  1. UŚMIECHNĄĆ SIĘ do swojego odbicia, bezcenne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Szymborską i ten wiersz...A "Światy Równoległe" świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam od dawna ten wiersz... ale zawsze spotykałem się z nim na pewnej płaszczyźnie mocno oficjalnej. I dziś, tu, w tym blogu natknąłem się na niego jeszcze raz... I poczułem nieodparte uczucie podzielić się co się ze mną działo dnia 16.maja.1973 roku. Bo wiem doskonale co się ze mną działo tego dnia - odbyłem pierwszą w swoim życiu podróż, że szpitala do swojego domu. Miałem trzy dni...
    I teraz, napięcie nagromadzone latami między mną i tym wierszem całkowicie się zmieniło...
    Nawet nie muszę zamieszczać tego komentarza... Doskonale sobie radzę z klawiszem DEL.
    Albo nie! - zamieszczę ten komentarz... Będzie to informacja o jeszcze jednym Świecie Równoległym. Taka butelka rozbitka z listem w środku rzucona w środek morza informacji.

    OdpowiedzUsuń