piątek, 4 grudnia 2009

Kobieca rączka

Schodzimy z K. po schodach mojego nowego przyszłego domu, i z piętra poniżej słyszę :
-... za rączkę ją weź, za rączkę.. !
Na pólpiętrze dwóch gości w kombinezonach pamietających czasy swietności dewelopera sprzed kryzysu ciągnie po schodach wielką maszynę, z której sterczy cos w rodzaju uchwytu.
- ..eee, a ja myślałam, że panowie tu jakąś ładna pannę za rączkę prowadzicie, a wy tylko maszynę - rzucam mijając ich w pośpiechu, z uśmiechem. Ze śmiechem.
Panowie stają zasapani,jak wryci panowie stają, zamurowani wręcz, że taka im się fartowna przerwa w robocie trafiła i jeden rzuca :
- ... aaa, będzie pani tędy wracała ?
- .. ja ? - nadal w biegu, drugi podest - no dzisiaj to niekoniecznie, ale w ogóle to jak najbardziej, do swojego mieszkania .
- a który numerek ? - leci za mną w dół , po schodach pytanie.
Zbiegamy po dwa stopnie, wprost w błoto po kostki, w kolejny ciemny dzień w dzwoniące telefony, w nieodebrane z poczty awizo, odwołaną znów wizytę u ginekologa, rubryki cyfr w Excelu, zimno rozcierające na policzkach poranną mascarę. Biegniemy uśmiechnięte, strząsamy z włosów grudniowy deszcz i kobiecą rączką przekręcam kluczyki w stacyjce.

2 komentarze: