czwartek, 18 lutego 2010

podopieczni

MD wyjechała. Patrzyłam za nią, jak niknie za szybą bramki odlotów : samotna, dzielna i drobna w narciarskiej kurtce. Jestem taka roztargniona mamo, mylę autobusy i gubię bilety, czy nie pomylę czegoś ?, pytała, grzejąc się jeszcze w cieple mojej opieki.
Nie. Nie zgubisz. Nie pomylisz. Tylko powoli odchodzisz ode mnie, a ja coraz częściej będę cię szukać na bramce przylotów.

MC gdzieś na Kaszubach rysuje martwe natury i żywe modelki. Projektuje swoje marzenia o studiach. Dzwoni z rzadka : jest dobrze, całuję, pa.
Teraz mam pusty dom ofiarowany dwa razy w roku przez Ministerstwo Edukacji.
Zbieram myśli. Szkicuję, poprawiam, skreślam. Próbuję.
Coś się zmieniło, i choć pozornie nadal jestem w tym samym, już sny mam niespokojne i czuję powiew mojej wiosny.

3 komentarze:

  1. Im bardziej jesteśmy dorośli, tym bardziej doroślejemy w samotności...

    OdpowiedzUsuń
  2. opiekuńczość, odpowiedzialność, samotność...
    AŻ SIĘ PRZELEWA

    OdpowiedzUsuń
  3. @s-w : tak, coś w tym jest, ja zawsze mówię, ze samodzielność to samotność.Pozdrawiam ciepło.

    @Holden : wow, wow, nie przelewa się ;))) - ciesze się wolnością na kilka dni bez ogonów..

    OdpowiedzUsuń