poniedziałek, 8 marca 2010

8.03.2010.

Z pisaniem ciągle dupa, bo gdzie mam pisac, jak w robocie robota, a w domu dom: nadal brak połączenia ze światem. A może tylko się usprawiedliwiam, sama przed sobą ..?

Temat dojrzewa we mnie. Ciągle nie mam pomysłu na formę. Ona przyjdzie, wiem to.
Na razie zbieram małe nitki, źdźbła, nic konkretnego, suche fakty. Nie mam jeszcze odwagi rozmawiać z tymi, z którymi powinnam.
Dziś zadzwoniłam do Doktora J.
Szperając w źródłach trafiłam przypadkowo na jego nazwisko. Niespodzianka : to mój kolega z roku, z lat prawie zapomnianych ( Hanna Krall powiada, że nie ma przypadków, wszystko jest po coś, tylko nie wiemy po co ).
- Dzień dobry doktorze, mówi Magda S, dawniej Magda K , czy mnie pan pamięta ?
- Jeśli jesteś ta samą Magdą K., która zaczęła ze mną studia, a potem je porzuciła - to pamiętam..
Zgodził się na rozmowę. Oby chciał naprawdę rozmawiać. Czekam czwartku.
Pamięć karmi się emocjami. Pamiętam, że Doktor J. pięknie rysował. Zazdrościłam mu wtedy kreski, rzucając z lękiem medycynę dla architektury. Po latach okazało się, że on został i zazdrościł mi odwagi. Dziś jest znakomitym chirurgiem plastycznym.
Dziś dzwonię do niego, i pytam : doktorze, czy możesz ze mną porozmawiać ..?
I czy możesz - dodaję w myślach - podprowadzić mnie bliżej do mojego bohatera ?
Choć trochę bliżej.. ? Troszeczkę ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz