środa, 24 marca 2010

Ta ostatnia niedziela

Dziś znów do Rulewa. Rulewo kojarzę wyłącznie z zimą i butami brudnymi od błota, a teraz czeka mnie tam wiosna.
Praca . Praca, którą lubię, a która jednak coraz bardziej jest mi środkiem do życia, a nie życiem właśnie. Ale może to dobrze : poświęciłam jej kilkanaście lat, chyba wystarczy .
Coś mnie gna, dręczy, niepokoi. Nie mogę na miejscu usiedzieć. Skrobię kopytem w ledwo rozmarzniętej ziemi, ciekawe dokąd pognam w nadchodzącym roku ?
Nasza grupa studentów IR dzięki treningowi zbliżyła się, taki był, wśród innych, cel ćwiczenia.
Po niedzieli piszemy do siebie, umówiłam się z M. 13 kwietnia na śniadanie w Trójmieście, napisałam do A. w sprawie dyktafonu, z K. mam nadzieję zobaczyć się wkrótce w Spółdzielni. , Brakuje mi tego twórczego fermentu, rozmów o granicach słowa, o książkach, poznawania innych.
Jestem szczęśliwa i pełna tęsknot.

2 komentarze:

  1. pomyslałam od razu- ja też chcę !

    :)

    Serdeczne uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ileż to roboty ? za rok nowy nabór :)!
    serdecznie, m

    OdpowiedzUsuń