środa, 24 marca 2010

dialog

Wizyta z klientem u dystrybutora krzeseł i stołow do restauracji. Biuro mieści się starym, portowym składzie, wsród innych biur, pamiętających czasy świetnosci wymiany handlowej Gdyni z dalekim światem . Duszne korytarze, z upstrzoną od much lamperią, rząd pomalowanych olejnicą drzwi, na drzwiach wizytówki firm. Trudno tu trafić. Wspinamy sie po schodach z szarego lastriko, w powietrzu unosi się zapach papierosów i zakurzonych kartonów.
Biuro kontrahenta jest czyste i jasne. Dwa niewielkie pokoiki. Na stoliku ciastka i cukierki, stos katalogów, na wieszakach próbki. Nasz rozmówca jest wysoki, ciemnowłosy, brodaty, rozmowny. Wesołe oczy za szklami w metalowych oprawkach.
Na ścianie jego pokoju małe zdjęcie, starannie oprawione : grupowy portret pejsatych Żydów w jarmułkach, wśród nich mały chłopiec w okularach, ubrany na czarno, uśmiechnięty. Chcę go zapytać o to zdjęcie, ale rozmowa jest służbowa, konkretna , mieliśmy tu załatwić temat, a nie żeglować po wspomnieniach. Wracamy po schodach, lastrikowych, szarych, w mdłym świetle żarówki, i pytam zamyślona :
- Czy widział pan to zdjęcie ? Jakby pamiątka z bar micwa ? Muszę zapytać..
- Mnie to nie przeszkadza, odpowiada Klient.
Jemu to nie przeszkadza. A gdyby to był grupowy portret rodzinny z dnia Pierwszej Komunii Świętej, a wśród tej rodziny stałby chłopiec, w ciemnym garniturku,w okularach, uśmiechnięty ?
Czy ja bym zapytała ? Czy jemu by to przeszkadzało ?
Dziś w Tygodniku Powszechnym , dyskusja o dialogu chrześcijańsko - żydowskim.

2 komentarze:

  1. Wciąż zapominam, że mogłoby komuś przeszkadzać.
    We mnie budzi ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
  2. JAKO POKRĘCONY rodowo kupiłem dzisiaj TP i jestem zawiedziony...

    OdpowiedzUsuń