czwartek, 16 września 2010

Pukanie w kamień

Znalazłam tę kobietę  w przydrożnym barze przy powiatowej szosie. Hucznie nazywany zajazdem - niewielka budka z czystą toaletą, stoliki i krzesła, papierowe menu nad stylizowanym barem zaprasza na frytki, hamburgera, rollo i kurczaka z rożna.
Na zewnątrz kilka stołów skleconych z demobilu, nad głowami siedzących siatka maskująca, pod stopami gorący piasek, w powietrzu ostatnie takty lata. Dzień, w którym przyjechałam był słoneczny. Taki wrześniowy, trochę mglisty, spokojny - jak etiuda odchodzącego na kilka miesięcy ciepła.
Kobieta, której szukałam pali grube papierosy nieznanej marki , pije cienką kawę i płacze. Nad popielniczką pełną niedopałków unoszą się wspomnienia. Na spotkanie ona przygotowała listy i pocztówki schludnie zapakowane w foliową torebkę, pisane okrągłym pismem i kilka zdjęć przepięknej dziewczyny o długich nogach i pełnych ustach. Ta ze zdjęć od czterech lat leży nieruchomo i nie potrafi sama przełykać. Tej listy dziś czytam - listy niewyraźne, ze znaczkiem i stemplem, z zawijasami i dziecinnymi kwiatuszkami na marginesach. To jej marzeniem były pełne piersi wypychające obcisłe bluzki. Szykowała sobie te piersi na każde wyjście. Dziesięć lat temu modne były sukienki z wypchanymi ramionami. Z tą, która pali i płacze odcinały wszystkie poduszki od bluzek, żakietów, sukienek. Ile razy nam te poduszki wypadły, mówię pani, jak ona się przejmowała, na każde wyjście, potem one wypadały jej na parkiecie i świeciły na biało w ultrafiolecie !
Dziś te małe piersi ledwo odznaczają się pod piżamą w kwiatki. Piżama jest świeża - zmienia ją codziennie ojciec.
Kobieta płacze i tuli moje ręce. Ona była moja siostrą duchową, napisała mi to, o tu, tu, pani patrzy .. Ja nikogo już nigdy takiego nie spotkałam, nie spotkam.. ale ja nie mogę tam bywać , nie przyjeżdżam, nie oglądam, bo nie mogę, nie umiem, nie potrafię, czy pani, czy pani mnie rozumie ?! mówi żarliwie i zagląda mi w oczy szukając rozgrzeszenia, do którego nikt nie dał mi legatu.
Nie jestem sędzią sprawiedliwym. Nie wiem, czy nie możesz tam bywać. Nie wiem, czy ona na ciebie czeka. Nie wiem, czy cię usłyszy. Nie wiem, czy to coś zmieni. Jestem tylko uchem i czasami tego ucha słowem. I tylko w zajeździe przy jakiejś powiatowej, nad popielniczką pełną niedopałków, pod siatką maskującą wrześniowe słońce słucham cię i myślę.
Może te listy, kwiatki, zawijaski na marginesach, poduszki w staniku i wspomnienia wyszeptane do ucha obudzą kiedyś twoją siostrę duchową , co śpi jak kamień ?
Siostrą, bez której możesz żyć, ale ona już nie potrafi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz