czwartek, 30 grudnia 2010

Wdowi grosz

Na środku białego korytarza wykopanego w hałdach śniegu klęczy bezdomny.
Właściwie klęczy na chodniku, ale wśród tej miejskiej białości z nieba trudno znaleźć granicę między chodnikiem, jezdnią, krawężnikiem, psim kiblem. Trudno klęczeć zimą. Przechodzący popychają go, szturchają, w ekwilibrystce śliskiej nawierzchni próbują zgrabnie ominąć zakutany w szmaty kształt.
Do klęczenia wybrał najdziwniejsze z możliwych miejsc - przed barem mlecznym. Bo czy nie łatwiej jest żebrać przed centrum handlowym, jubilerem, kantorem, delikatesami, sklepem narciarskim, biurem podróży ? Dlaczego w proszącym geście wyciąga brudny kartonik właśnie tu, gdzie większość stołujących przychodzi jak na ledwie płatną wigilię Caritasu ?
Więc może bieda przyciąga biedę ? Bieda biedzie pomaga, wspiera, za uszy ciągnie, biedą obdarza ? Może łatwiej dzielić się jak nie mamy nic ? Również do stracenia.
Kartonik w zmarzniętej dłoni jest pusty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz