Latoś, a może raczej `jesienioś` jesień jest, ot co - piękna.
Chodzę po mieście, gdy nie jeżdżę i udaje mi sie więcej zobaczyć niż jakąkolwiek inną porą roku.
Nie wiem, czy to kwestia światła, czy rozpustnie dziś nasyconych kolorów ?
Żółcie, czerwienie, rudości, ochra, umbra, szarość..
Powietrze ma mglisty kolor, a zapach ma kształt - dymów, płomieni zniczy, stosów liści w parku, umierania drzew, zasypiania świata przed zimą.
Jesienią zadzieram głowę do góry i widzę rzeczy, których nie widzi się na wysokości wzroku.
Na wieżyczkach stuletnich domów drzemią w słońcu kamienne gargulce, pod ceglanymi dachówkami miasta przepiękne drewniane kroksztyny, zwieńczenia, rzeźbione attyki.
Małe okragłe okienna porosły przez lato pajęczyną,zakurzone wole oka patrzą gdzieś na morze.
Targowisko Próżności znów opustoszało po sezonie.
Ludzie spacerują wolniej,a ja przestałam się dziś spieszyć.
Ilu rzeczy nie zauważam w codziennym pędzie, ile mnie ominęło i moze juz nie wróci ?
Rano kupuję na straganie pęk kolorowych kwiatów, nalewam wode do wazonu, stawiam kwiaty na zamglonym słońcu - ładnie tam świecą.
Zamawiam obiad w znajomej knajpce, jest tłoczno , ale jakoś spokojnie.
Potrawy mają dobry smak, wino odpowiedni kolor, na parapecie obok naszego stolika leży gałąź obrośnięta żołędziami, wazon z czerwonymi liśćmi , kilka dyń i świece. Martwa natura jak ze szkoły flamandzkiej.
Latoś, a może raczej `jesienioś`, jesień jest,ot co - piękna.
[ żródło fotki : http://digital-photography-school.com/]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz