wtorek, 10 marca 2009
Kolor purpury
Strasznie meczą mnie kolory mojego bloga. Czytający pewnie widzą, że mam świra, i co chwila zmieniam, żeby pod koniec dnia wrócić do tego samego, lub co najwyżej lekko odmienionego, ze wskazaniem na `lekko`. Pocieszam się ciągle, że to brak światła i wiosny, oraz kłopoty z moim staruszkiem laptopem powodują, że nic mi się nie podoba z mojej grafiki, która powinna przecież być mi bułką z masłem. Obiecuję sama sobie, po to tylko żeby do wieczora już tego postanowienia nie pamiętać, że zmienię medium dopiero jak zmienię narzędzie.
Obiecanki cacanki, a ja nadal niezadowolona.
Ze wszystkim tak.
Obiecuję sobie, że wreszcie odpocznę.
Zrobię przegląd własny , a nie tylko hondy.
Pojadę nad otwarte morze i będę chodziła po zimnym piasku i patrzyła na horyzont.
Ucieknę na urlop daleko od wszystkich, dosłownie wszystkich, po to, aby gdzieś na jakimś odludziu siedzieć, czytać i pisać.
Oddam rzeczy do pralni.
Posprzątam w szafach.
Zobaczę Indochiny.
Nigdy już nie umówię się z klientami po 17tej, a już na pewno nie po 17tej w sobotę.
Załatwię do końca te wszystkie trudne sprawy z Eksem.
Powiem mojej siostrze, że nie mam siły znów robić tej wspaniałej, rodzinnej Wigilii.
Powtórzę hiszpański w niedzielę, a nie we wtorek przed zajęciami.
Spróbuję naprawdę zapomnieć.
Nauczę się wreszcie pisać.
Jak kolory mojego bloga, obietnice wracają do mnie jak poranny moralniak po całonocnym pijaństwie, i zostawiają mnie, niezadowoloną i czekającą na kolejne.
Wy też tak macie ?
fotka : http://www.flickr.com/photos/13923263@N07/1471150324/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem ignorantem estetycznym. Nie znam się. Ale wypowiem się. Liczy się treść. Przede wszystkim innym. Nie forma.
OdpowiedzUsuńKolor, czcionka i inne takie estetyczne smaczki są jak rama w obrazie. Nikt szczególnie uwagi nie zwraca, dopóki nie rzuca się w oczy... A że nie rzuca się to jest naprawdę ok.
Igno Rantka
Ps. dziękuję za treści, językowe smaczki, skojarzenia, obrazy słowem szkicowane. Rama też jest ok :)
Ja tez tak mam. Dokladnie tak. Z tym planowaniem, ze cos zrobie. Do tego stopnia, że ostatnio zaczelam zapisywac sobie na kartce co mam zrobić, w mysl porad z Pomocnika ;-) Bo jak zapisze, to wieksze prawdopodobienstwo, ze wykonam. Inaczej glupio mi bedzie na kartce widziec odnotowanie - NIE ZROBIONE! No, ale nie ze wszystkim sie tak pewnie da.
OdpowiedzUsuńPS. Pisać już nie musisz sie uczyć, bo umiesz :)
ja też tak mam... a w szczególności, jeżeli chodzi o obietnice dotyczące załatwiania różnych trudnych spraw...
OdpowiedzUsuńJest ładnie.
OdpowiedzUsuń:) to mnie pocieszyliście wszyscy. I z blogiem, i z obietnicami. Jakoś lżej jak wiadomo, ze większość ma w tym temacie przepykane..
OdpowiedzUsuńNo to zabieram się do roboty. ;)