czwartek, 14 maja 2009

Przyjaciółka przyjaciel

Dziwne słowo p r z y j a c i ó ł k a. Niepoważne. Jest takie dziewczyńsko - infantylne, przywodzi na myśl zabawy lalkami, wymianę spinek do włosów i kolorowych gumek, wieczne dąsy. Przyjaciółka usiądzie w jednej ławce, pożyczy kredki, zostanie na noc, jak mama pozwoli. Przyjaciółka pełni wartę przy boku i po drugiej stronie telefonu, pożyczy na bilet do kina, da ściągnąć matmę, obgada chłopaka, czasem go odbije. Przyjaciółek dużo.
P r z y j a c i e l - o, to dopiero jest słowo powszechnie doceniane, pozytywnie wartościujące,ciężkiego kalibru, jak zresztą wiele słów rodzaju męskiego.
Przyjaciel na śmierć i życie, piszą w powieściach dla dorastających panien. Sprawdzony przyjaciel. Przyjaciel w potrzebie, w biedzie nawet. Nikt przecież nie mówi : pies najlepszą przyjaciółką kobiety, tylko pies najlepszym przyjacielem człowieka.
A jednak - jeśli przyjaciel jest kobietą ?

Poznałam ją w niezwykłych okolicznościach.
Czternaście lat temu przywieziono mnie na dwuosobową salę oddziału szpitala. Z sąsiedniego łózka patrzyły na mnie śliczne, brązowe oczy, pełne łez.
Jestem Asia, boisz się ? - wyciągnęła do mnie rękę, o zadbanych długich paznokciach. Pamiętam, że te paznokcie wzbudziły wtedy moją cichą zazdrość - w tych czasach tipsy nie były jeszcze znakiem rozpoznawczym pracownic solarium i fryzjerek.
Tę rękę trzymam do dziś.
Bywa, że nie rozmawiamy tygodniami, miesiącami nawet. Gdy jednak znów nam się uda, jest tak, jakby nie było tych długich dni milczenia. Bywa, że telefon milczy, a wiemy o sobie wszystko.
Pamiętam niedawno, jak zadzwoniłam, a ona mówi : Kochanie, zaraz, tylko dzieci wyjmę z basenu... Oddzwoniła za trzy tygodnie. Martwię się o twoje dzieci, powiedziałam do słuchawki, musiały już całkiem rozpuścić się w tej chlorowanej wodzie.
Nawet jak jej nie ma, jest zawsze. Do wczoraj żartowałam, że gdybym w środku nocy zadzwoniła z Meksyku i powiedziała, przyjedź, potrzebuję cię, kupiłaby bilet na następny lot. Wczoraj przekonałam się, że Meksyk jest blisko.
W nocy wysłałam jej smsa : Tata jest umierający, od poniedziałku siedzę w hospicjum. Dziś zostaję tu znów na nockę. Nie chcę, żeby odszedł sam.
Za godzinę zapiszczał mój telefon : Wyjdź na chwilę do samochodu .
Stała w ciemnościach, w tym pięknym parku i paliła papierosa, miała na sobie dres, pod nim piżamę.
Co miałam ci napisać w banalnym smsie?
- powiedziała. Musiałam cię zobaczyć.
W środku nocy przyjechała do Sopotu z Rumi, przytulić mnie, pobyć na chwilę.
Niezwykła. Przyjaciółka przyjaciel.

2 komentarze:

  1. Ech, co tu komentować. Nie ma słow. Dobrze, ze Ona jest z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. .. wy, i wy.. :) Kochana jesteś, Eve.

    OdpowiedzUsuń