czwartek, 11 lutego 2010

strach przed początkiem czyli wahania

Kto powiedział, że wszędzie trzeba wkraczać marszowym krokiem ?
Jakaś historia gdzieś się dla mnie zaczęła, i to ode mnie zależy jak mi się zakończy. Skoczyłam odważnie z wybicia i znalazłam wodę. Czy będę potrafiła w niej pływać ? Teraz, kiedy pozostało mi tylko czekanie na pierwszy dzwonek - zaczynam się bać własnej odwagi. Słowa opuściły mnie na razie - mam nadzieję, że na krótko - i zamiast lśniących słówek trzymają się mnie tylko protezy znaczeń. Nocą śnię historie, a gdy budzę się, nic nie pamiętam, nie czuję, nie umiem ich już nawet naszkicować.
Marszowy krok ?! Raczej chromanie.
Ano, zobaczymy.

***********************
Wczoraj napisałam powyższe i zapomniałam opublikować.
Czasem śni mi się, że nocą powypisywałam głupoty w blogu. Zwykle okazuje się, że to wcale nie był sen.

3 komentarze:

  1. ciekawe, czy to taka powszechna przypadłość bloggerów (albo bloggerek? ;) ja nie raz rano już sprawdzałam, czy ten wpis, co przecież tak dobrze go znam, to mi się przyśnił, czy może napisałam go naprawdę. ;)
    p.s. ja tam pływać nie umiem, ale już zdążyłam się nie raz przekonać, że trzeba po prostu głęboko i spokojnie oddychać, ot co. słowa na pewno wtedy szybko wrócą.

    OdpowiedzUsuń