wtorek, 16 marca 2010

16.03.2010.

Codziennie czytam, coś szkicuję, wyrzucam, kreślę i znów. Pomiędzy delete i kartką zapisaną nazwiskami ludzi, których chce odwiedzić, dni mijają mi szybko, niepostrzeżenie. Rano wstaję i wokół mojego namiotu świeci słońce. Wiosna.
Zbieram materiały, na razie w internecie, nie licząc kilku spotkań, paru rozmów , które znów mnie do internetu ciągną . Pilch w DF : " Internet, z którym obcuję jeszcze rzadziej niz z bulwarowymi pismami jest niczym innym jak wielką rzeką gówna".
Unurzanie sie w tej rzece jest czasem niezbędne, a mój temat do bulwarówek wciągnie mnie na pewno. Na spotkanie z bohaterem mam jeszcze czas. Dorastam do niego.
--------------------------------------------
Czasem boję się, że słowa mnie opuściły, że zniknęły, że są mi solą w oku, kulą u nogi, kością w gardle. Piaskiem pod powiekami. Toksymią.
Dręczą mnie lęki, że usiądę przed pustym monitorem i wyrzygam. A miałam napisać, nie rzygać, nie.
Nocą, chwilę przed zaśnięciem wydaje mi się, że je mam. Moje słowa. Chcę wstać, napisać je szybko, uchwycić, zamrozić w zdania. Nie wstaję, nie piszę, nie chwytam, nie zamrażam. Rankiem roztopione moczą moją twardą poduszkę.
-------------------------------------------
Jutro znów SzkołaR. Kupiłam bilet, robię pranie, pakuję torbę.
Tym razem w Szkole trening interpersonalny : cztery dni otwierania nas, maglowania, oglądania się w oczach innych jak w lustrze. Nasi mądrzy tak to wymyślili, że bez otwarcia nie ma dobrego reportażu. Przyjaciele, którzy przez takowy przeszli potwierdzają, że to dobry pomysł.
`Dobrego pomysłu` i tak się boimy : dostaję maile i esemesy ze szkoły, od pobratymców z ławki.
Mimo naturalnego lęku przed nieznanym we mnie, cieszę się na to jak na rychłą wiosnę.
Pora zobaczyć się tak, jak widzą mnie inni.
Pora odwagi.

1 komentarz: