sobota, 24 lipca 2010

Smak kremu do rąk

.. czyli rozmowy z moją córką, 2.

- Babcia mnie zawsze pyta, czy umiem gotować. Nie czeka na odpowiedź, tylko sama ciągnie : nnoo, jajecznicę to już na pewno.. Wiesz, nigdy nie wiem, co jej odpowiedzieć. Mięso, warzywa, zupę, makaron.. ? Przecież ugotować mogę wszystko. Co może być trudnego w zupie ? Woda, warzywa, mięso, jakieś przyprawy. Albo w mięsie ? Trzeba umyć, pokroic, zamarynować, odstawić.. Kiedyś myślałam że to takie trudne, ale to jest proste, naprawdę bardzo proste, zwłaszcza z książką kucharską.
Ty nigdy nie gotujesz z książek. Czasami ? Bardzo rzadko, trzeba to brać na wyczucie. Ja bardzo lubię twoją kuchnię. A mama B. to zawsze wszystko gotuje z książek. Nie żebym nie lubiła jej kuchni, to zawsze jest bardzo smaczne, ale jakieś takie.. Jest takie jak ona.
To co ona gotuje zawsze smakuje jej czystym mieszkaniem i kremem do rąk. To znaczy nie smakuje k r e m e m, nie, ale jakąś taką - perfekcją.. Nie wiem jak ci to wyjaśnić, ale, widzisz, to jest trochę tak, że cokolwiek by nie ugotowała, gdzieś na końcu jest jakiś jeden smak. Nie chodzi mi o to , że majeranek, kardamon, czy oregano. To jest.. coś innego. Nieważne czy to jest curry, zrazy, czy ciasto, tam na końcu gdzieś mieszka nuta tego kremu, tych jej czystych rąk. Ta perfekcja. Na drugi dzień nie pamiętam już - co jadłam ? Jak ty gotujesz, wszystko jest inne, jak ona - takie same. Takie same smaczne, i żadne.. Rozumiesz mnie ?
- Rozumiem, i znam ten smak. Fajnie to nazywasz. Bardzo mi się podoba.
Widzisz, dokładnie tak powinnaś pisać : jakbyś opowiadała coś koleżance, mamie, bratu. Jakbyś usiadła, i wyobraziła sobie zapachy, smaki, kształty, wrażenia. Pisanie nie jest wypracowaniem szkolnym, nie trzeba budować zdań, jak w rozprawce z polskiego. Tego trudno się nauczyć.
Pisanie nie jest kremem do rąk, atramentem w piórze, tuszem w drukarce. Pisanie jest niepowtarzalną wędrówką wgłąb siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz