piątek, 6 sierpnia 2010

Ulewa


Wczoraj w Spółdzielni konkurs na miniaturę literacką. Czysta kartka, długopis i 45 minut tylko ze sobą na zadany temat . "Ulewa". Nie zdążyłam z puentą, zamieszczam więc tylko to, co zaczęłam. CDN..

ULEWA
Wieś była nieduża. Przysiółek właściwie. Kilka mizernych chałup przy rozchwianych płotach, pęki dzikiego bzu wzdłuż piaszczystej drogi, mała kapliczka z maryjną figurą, jeden krzyż.
Żółte światło samotnej lampy przy drodze wydobywało z ciemności sztuczne kwiaty za pękniętą szybka kapliczki, wypłowiałe niebieskie wstążki po majowych nabożeństwach i smutną twarz Maryi z gipsową łzą. Lampę postawił urząd gminy kilka lat temu. Zanim stanęła, nic nie rozjaśniało spokoju, który każdej nocy spływał z ciemnością na głowy mieszkańców, nabite łupieżem, przytulone do poduszek na których śnili swoje ciężkie, piwne sny.
Zaspane psy przy budach dały świadectwo czujności zachrypniętym skowytem kiedy wjechał w wąską drogę prowadzącą do domu. Kiedy przyjechał tu pierwszy raz , w swoim poprzednim życiu, wydawało mu się, że to miejsce będzie jego ostatnim na ziemi. Takim, do którego uciekasz, kiedy nikt już na ciebie nie czeka i niczego nie chce, miejscem w którym nie ma jutra a wczoraj dawno się zdarzyło.
Ciężki upał ostatnich dni wisiał wciąż na drzewach, duszny, dręczący, mimo późnej pory nieustępliwy jak warta halabardników która broni wejścia do lżejszego świata. Był zmęczony tym upałem, i drogą, która wciąż szumiała mu w uszach mlaskaniem kół po miękkim asfalcie. Powietrze pełne było duchów. Nie bał się ich, znał je wszystkie, z nimi siadywał tu na progu, przez wszystkie te minione lata, kiedy przyjeżdżał do domu uciekając przed żyjącymi. Dziś nie bał się już niczego, i nigdzie nie musiał uciekać, bo co mogą zrobić duchy i ludzie człowiekowi, który idzie przed siebie, nie pytając i nie prosząc o nic ?
cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz